Kolejna fuszerka w Katowicach...
Kolejna fuszerka w Katowicach...
Kolejna fuszerka w Katowicach. Wyremontowano ulicę, ale zapomniano o bezpieczeństwie ludzi wysiadających z tramwajów i autobusów.
W dzielnicy Wełnowiec oddano do użytku 500-metrowy odcinek alei Korfantego, głównej ulicy w mieście. Położono nową nawierzchnię, chodniki i zrobiono miejsca parkingowe przy ruchliwej drodze. Remont kosztował podatników 1 mln złotych.
Szkoda tylko, że zapomniano o mieszkańcach Wełnowca korzystających z komunikacji miejskiej. Wysiadając na przystanku tramwajowym, ludzie wychodzą wprost pod nadjeżdżające samochody. Namalowane na jezdni znaki o szerokiści kilkudziesięciu centymetrów, symbolizujące zatoczkę, nie stanowią żadnej przeszkody dla pędzących samochodów. - Strach tędy przechodzić. Trzeba się zawsze kilka razy rozejrzeć, auta pędzą z szaleńczą prędkością - mówi Magdalena Tymich (78 l.). Natomiast kiedy wysiadamy z autobusu, wchodzimy wprost na tory tramwajowe. Nasze życie wisi na włosku.
Sprawą śmiertelnie groźnych przystanków zainteresował się katowicki radny Adam Warzecha (39 l.) - Inwestycje powinny być przeprowadzane kompleksowo. Dlaczego nie wyremontowano torowiska i nie zrobiono bezpiecznych przystanków? Przecież marnuje się pieniądze podatników. ¯ądam wyjaśnień od władz miasta - mówi radny. Okazuje się, że powodem prowizorki były zbyt duże koszty remontu torowiska. - Całkowity koszt remontu wynosiłby 2 mln złotych. W kasie miejskiej nie było na to pieniędzy - tłumaczy Piotr Handwerker (46 l.), dyrektor miejskiego zakładu ilic i mostów w Katowicach.
Łatwiej więc było zrobić fuszerkę. Panie prezydencie! Nie chcemy takich remontów, bo tylko marnuje się publiczną kasę, a przede wszystkim naraża nasze życie.
¯ródło: gazeta "Fakt" (środa 30 sierpnia 2006). Bartłomiej Łęczek
W dzielnicy Wełnowiec oddano do użytku 500-metrowy odcinek alei Korfantego, głównej ulicy w mieście. Położono nową nawierzchnię, chodniki i zrobiono miejsca parkingowe przy ruchliwej drodze. Remont kosztował podatników 1 mln złotych.
Szkoda tylko, że zapomniano o mieszkańcach Wełnowca korzystających z komunikacji miejskiej. Wysiadając na przystanku tramwajowym, ludzie wychodzą wprost pod nadjeżdżające samochody. Namalowane na jezdni znaki o szerokiści kilkudziesięciu centymetrów, symbolizujące zatoczkę, nie stanowią żadnej przeszkody dla pędzących samochodów. - Strach tędy przechodzić. Trzeba się zawsze kilka razy rozejrzeć, auta pędzą z szaleńczą prędkością - mówi Magdalena Tymich (78 l.). Natomiast kiedy wysiadamy z autobusu, wchodzimy wprost na tory tramwajowe. Nasze życie wisi na włosku.
Sprawą śmiertelnie groźnych przystanków zainteresował się katowicki radny Adam Warzecha (39 l.) - Inwestycje powinny być przeprowadzane kompleksowo. Dlaczego nie wyremontowano torowiska i nie zrobiono bezpiecznych przystanków? Przecież marnuje się pieniądze podatników. ¯ądam wyjaśnień od władz miasta - mówi radny. Okazuje się, że powodem prowizorki były zbyt duże koszty remontu torowiska. - Całkowity koszt remontu wynosiłby 2 mln złotych. W kasie miejskiej nie było na to pieniędzy - tłumaczy Piotr Handwerker (46 l.), dyrektor miejskiego zakładu ilic i mostów w Katowicach.
Łatwiej więc było zrobić fuszerkę. Panie prezydencie! Nie chcemy takich remontów, bo tylko marnuje się publiczną kasę, a przede wszystkim naraża nasze życie.
¯ródło: gazeta "Fakt" (środa 30 sierpnia 2006). Bartłomiej Łęczek
Niestety nie jest to odosobniony przypadek. Swego czasu tak samo było podczas remontu ul. Osobowickiej we Wrocławiu i nie tylko, gdyż w kilku miejscach Wrocławia widziałem ludzi wychodzacych z tramwajów wprost na jezdnię. Myśle, ze dobrym pomysłem byłoby postawienie w rejonie takich "dzikich" przystanków sygnalizacji śiwetlnej, tudzież zrobienie dodatkowych przejśc dla pieszych, co w pewnym stopniu przyczyniło by się do bezpieczeństwa pasażerów tramwajów i nie tylko .
- Piotrek_2274
- Posty: 700
- Rejestracja: 2005-09-03, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
Jak ja lubie tego typu dyskusje. W Gorzowie mamy 6 przystanków gdzie się wysiada na jezdnie przy czym dwa przy ruchliwej drodze gdzie jest poprowadzony dla miejscowych na "Zawarcie". Jadąc ze szkoły wsiadam z jednego z takich przystanków i jeszcze żyje.
Nie ma co dramatyzować. Jak nie ma technicznych możliwości inaczej usytuować przystanek to co robić usunąć go?
Nie ma co dramatyzować. Jak nie ma technicznych możliwości inaczej usytuować przystanek to co robić usunąć go?