Bezpieczeństwo w tramwajach

Tutaj są prowadzone różne dyskusje oraz wyrażane opinie o tramwajach...
Thomas78

Bezpieczeństwo w tramwajach

Post autor: Thomas78 »

Dyskutowaliśmy o bezpieczeństwie prowadzących pojazdy, tymczasem zagrożenie dotyczy także (a może nawet i w większym stopniu) pasażerów. Lektura tego artykułu skłania do refleksji, że nieraz lepiej zatkać uszy, zamiast zwracać uwagę bluzgającemu podpitemu bandycie. Relacja GW z Warszawy:
Gazeta Wyborcza pisze: Atak nożem za zwrócenie uwagi
Dzięki pomocy przypadkowego świadka policja zatrzymała nożownika, który zaatakował pasażera tramwaju. Dobroczyńca jednak zniknął.

Pan Sławomir, podstawny 44-latek, podróżował w niedzielę wieczorem tramwajem linii 4. Na przystanku przy pl. Zbawiciela do środka wsiedli mężczyzna z kobietą. Mężczyzna, 50-letni Leszek S. wielokrotnie notowany przez policję był pijany, głośno przeklinał. Pan Sławomir zwrócił mu uwagę. Wymienili kilka ostrych zdań. Agresywny pasażer sięgnął po nóż i dwukrotnie ugodził nim pana Sławomira. Raz w plecy (lekko uszkodził wątrobę), drugi raz w klatkę piersiową.

Przy pl. Konstytucji Leszek S. i jego przyjaciółka przesiedli się do drugiego wagonu i jakby nigdy nic, podróżowali dalej. Na szczęście inny pasażer podszedł do motorniczego i poprosił o interwencję. Motorniczy zadzwonił na policję, zablokował drzwi wagonu. Po chwili Leszek S. był już w rękach policjantów.

Ranny mężczyzna trafił do szpitala. Jeszcze w nocy przeszedł operację, ale na szczęście jego życiu nic nie zagraża.

Policjanci na razie nie wiedzą, kim był mężczyzna, który zaalarmował motorniczego, bo chwilę po zdarzeniu poszedł w swoją stronę. [...]
Tymczasem Leszek S. po nocy w izbie wytrzeźwień (miał 1,7 promila alkoholu we krwi) był wczoraj przesłuchiwany. Do niczego się nie przyznał.

Dziś stanie przed sądem, który zdecyduje, czy go aresztować.
Najlepsze jest ostatnie zdanie. Sąd będzie się zastanawiać, czy nożownika aresztować, czy wypuścić i niech dalej napada na ludzi - polskie prawo i polska sprawiedliwość :nuts:

Co do samego zajścia - zazwyczaj niebezpiecznie bywa wieczorami w opustoszałych drugich wagonach, a opisane zajście rozegrało się w pierwszym.
Kolejna sprawa to reakcja motorniczego - czyżby nie widział nic, że zareagował dopiero po interwencji jednego z pasażerów, skoro rzecz się działa w pierwszym wagonie :?:

Podi

Post autor: Podi »

Thomas78 pisze:Kolejna sprawa to reakcja motorniczego - czyżby nie widział nic, że zareagował dopiero po interwencji jednego z pasażerów, skoro rzecz się działa w pierwszym wagonie :?:
Motorniczy chce jak najszybciej dojechać do pętli,nie bacząc co się dzieje u pasażerów...

Thomas78

Post autor: Thomas78 »

Podi pisze:Motorniczy chce jak najszybciej dojechać do pętli,nie bacząc co się dzieje u pasażerów...
Chyba niekoniecznie najszybciej, ale zgodnie z rozkładem ;)

Podi

Post autor: Podi »

Chyba niekoniecznie najszybciej, ale zgodnie z rozkładem :wink:
Tak czy siak, cokolwiek by się działo, oni by to chcieli mieć już za sobą, a jak już się coś wydarzy,to opieprzają niewłaściwą osobę....

Thomas78

Post autor: Thomas78 »

Tak, czy inaczej, motorniczy dość dobrze widzi, co się dzieje w pierwszym wagonie, zwłaszcza jeśli jest luźno (ma lusterka). Trudno mieć pretensje, że ludzie nie reagują jak coś się dzieje kierowcy/motorniczemu, skoro tych też nie obchodzi to, że ktoś w pojeździe jest dźgany nożem przez bandytę.

Podi

Post autor: Podi »

Motorniczy ma przycisk bezpieczeństwa...
Thomas78 pisze:skoro tych też nie obchodzi to, że ktoś w pojeździe jest dźgany nożem przez bandytę.
Jak raz się dźgali na ratajach,to wszyscy ludzie scisneli sie na tyle wagonu,a z przodu walczyli...

Marecki

Post autor: Marecki »

Dziennik "Rzeczpospolita" [ sprzed paru dni ]
Bandyci w tramwaju

Napastnicy zablokowali tramwajowe drzwi, a później pobili pasażerów. Po naszej interwencji policjanci patrolują niebezpieczną trasę linii 22.

Zofia K. z Bielan wciąż rozpamiętuje to, co stało się dwa tygodnie temu. Jej mąż został brutalnie pobity w "22" jadącej w kierunku Huty Warszawa.
Bili i straszyli

Tuż przed godz. 17 na przystanku przy ul. Duracza do drugiego wagonu wsiadło pięciu młodych barczystych mężczyzn. Bez słowa obserwowali pasażerów. Kiedy tramwaj mijał Wawrzyszew, próbowali wyrwać torebkę jednej z pasażerek. Przerażona kobieta zaczęła głośno wzywać pomocy.

- Mój mąż stanął w obronie okradanej. To rozsierdziło bandytów - opowiada pani Zofia. - Napastnicy zagrodzili drzwi i przez kilka minut nikomu nie pozwolili wyjść. W tym czasie bili brutalnie męża i kobietę, którą chciał obronić - opowiada drżącym głosem.

Napastnicy zagrozili innym pasażerom, że czeka ich to samo. Nikt nie odważył się zareagować. Agresorzy skończyli wymierzać "karę" tuż przed Hutą.

- Kiedy wieczorem wróciłam do domu, mąż miał spuchniętą twarz i policzek rozcięty od oka do ucha. Wyglądał tak, jakby go ze skóry obdarli. Bandziory musiały go okładać jakimś narzędziem - domyśla się załamana żona.

Po jej namowach mąż pojechał do Szpitala Bielańskiego, gdzie lekarze zszyli mu ranę. Na policję nie poszedł. Stwierdził, że nie chce być ciągany po komendach i sądach. Po pobiciu zamknął się w sobie - nie chciał rozmawiać też z nami.
Gorsza połowa tramwaju

Policjanci z Bielan przyznają, że przestępcy upodobali sobie trasy tramwajowe do Huty - od strony ul. Wólczyńskiej i Marymonckiej.Najbardziej zuchwały napad? Dwa lata temu tuż przed pętlą Huta napastnicy ułożyli na torach zaporę z gałęzi. Kiedy motorniczy linii 15 wysiadł z pojazdu, ogłuszyli go i zabrali saszetkę z utargiem ze sprzedaży biletów.

- Teren jest słabo oświetlony i mało zamieszkany - mówi nadkom. Sylwester Sawicki, zastępca komendanta na Bielanach. - Pasażerowie powinni jednak informować nas o każdym akcie chuligaństwa, a tym bardziej przestępstwach. Tylko wtedy będziemy je mogli skutecznie zwalczać - mówi z naciskiem.

Jeszcze niedawno tramwaje były uznawane za jeden z najbezpieczniejszych środków transportu. Motorniczy w każdej chwili może połączyć się przez radio z dyspozytorem. A ten dzięki nadajnikom GPS widzi aktualną pozycję każdego pojazdu na cyfrowej mapie stolicy.

Elektroniczne cacka na niewiele się zdały, kiedy bandyci bili pasażerów linii 22. Dlaczego? Wszystko działo się w drugim wagonie, którego wnętrza w większości kursujących po stolicy tramwajów motorniczy nie widzi.
Klatki na sekundę

- Straszna historia. Gdyby któryś z pasażerów przeskoczył do pierwszego wagonu i powiadomił motorniczego, błyskawicznie wezwalibyśmy policjantów - emocjonuje się Krzysztof Karos, prezes Tramwajów Warszawskich. - Jedyny sposób na uniknięcie takich sytuacji to montaż kamer w drugim wagonie albo zakup tramwajów jednoprzestrzennych (bez podziału na wagony - red.) - przyznaje.

Władze miasta nie kwapią się, żeby wysupłać pieniądze na żadną z tych inwestycji. Według Karosa, tylko na montaż kamer trzeba by wydać po 25 tys. zł. na każdy pojazd, czyli prawie 8,9 mln zł na wszystkie tramwaje kursujące po stolicy.

W październiku 2004 roku kamery działały na próbę w jednym tramwaju i czterech autobusach. Tamten program pilotażowy miał być wstępem do montażu takich urządzeń we wszystkich pojazdach. Według władz Warszawy, próby nie wypaliły.

- Chcieliśmy, żeby montowane kamery nagrywały 2 - 3 klatki w ciągu sekundy, a w ciągu 8 - 10 sekund przekazywały obraz do policji. Niestety, zdarzało się, że docierał tam dopiero po 30 - 40 sekundach. Dlatego zrezygnowaliśmy z zakupu sprzętu - mówi Lucjan Bełza, dyrektor Miejskiego Biura Bezpieczeństwa.

Niskopodłogowe tramwaje jednoprzestrzenne miasto bezskutecznie próbuje kupić od pięciu lat. W grudniu powinno nastąpić otwarcie ofert w kolejnym przetargu. Jeśli tym razem uda się w końcu wybrać producenta, pierwsze tramwaje przyjadą najwcześniej pod koniec 2007 roku.
JANINA BLIKOWSKA, KONRAD MAJSZYK

Strach w autobusach

Najmniej bezpiecznie pasażerowie mogą się czuć w pojazdach Miejskich Zakładów Autobusowych. W razie awantury czy napadu w autobusach nocnych i podmiejskich możemy tylko mieć nadzieję, że kierowca wezwie pomoc przez służbową komórkę. A kierowcy też boją się bandytów i często wolą się nie wychylać. Mirosław Laskowski związkowiec z MZA o pracy kierowcy autobusu mówi krótko: "bardziej niebezpiecznie niż w taksówce".
Na grupie ztm.news user który to wrzucił dopisał na dole "No ręce <b>poprostu</b> opadają" - rzeczywiście.

Thomas78

Post autor: Thomas78 »

Jak czytam te wszystkie doniesienia prasowe z ostatnich tygodni, widzę że kwestia bezpieczeństwa w pojazdach KM w Warszawie nie tylko nie uległa poprawie, ale wręcz znacznemu pogorszeniu, od czasów, kiedy z niej korzystałem regularnie w czasach studenckich. Sytuacji, jaka mnie kiedyś spotkała w warszawskim tramwaju linii 18 pewnie nie zapomnę do końca życia. Nie lubię wracać nawet myślą do tego, ale to i tak nic nie zmieni (chociaż mam cały czas uraz do noszenia zimą szalika).
Otóż wracałem ze spotkania ze znajomymi w warszawskiej Choszczówce linią 133. Dojechałem do pętli ¯erań FSO i udałem się w kierunku pętli tramwajowej, żeby przesiąść się w linię 18 w kierunku Centrum. Kiedy wychodziłem z podziemi, spostrzegłem, że tramwaj linii 18 właśnie ruszył z pętli. Podbiegłem więc do przystanku zbiorczego i ledwo zdążyłem wsiąść do 2 wagonu składu. W wagonie siedział tylko jeden mężczyzna w wieku ok. 50 lat, w czapce, w okularach (to było późną jesienią, ok. 18.00).
Usiadłem w tramwaju, ten facet siedział 2 lub 3 trzy miejsca za mną. Patrzyłem sobie w okno, gdy w pewnym momencie zorientowałem się, że facet usiadł na miejscu za mną. No nic, myślę sobie, na następnym przystanku przesiądę się do pierwszego wagonu. Jednak nie zdążyłem, gdyż po chwili poczułem, że szalik który mam na sobie, zaciska się na mojej szyi. Ten facet chciał mnie udusić! Udało mi się wstać i szamocząc się dojść w kierunku drzwi, które właśnie się otworzyły. Kopnąłem faceta w nogę (podczas gdy cały czas trzymał mnie za szyję) i wydostać na zewnątrz. Drzwi się zamknęły, facet pojechał dalej, a ja zostałem na przystanku. Zanim zdążyłem ochłonąć, nadjechał tramwaj linii 21, z którego przesiadłem się przy rondzie Starzyńskiego w tramwaj linii 2 (wtedy "dwójka" jeździła jeszcze przez Śródmieście na Ochotę).
Tej przygody nie zapomnę chyba nigdy, chociaż minęło już tyle lat. Do tej pory nieswojo czuję się w szaliku. Wspomnienia odżyły, kiedy kilka miesięcy temu będąc w Warszawie zobaczyłem na 100% tego samego faceta w tramwaju w Centrum. Tę mordę rozpoznam wszędzie.

Robson

Post autor: Robson »

Takie skrajnie negatywne odczucia zostają do końca życia. Niektórzy ludzie maja naprawdę coś "nawalone" w głowach że tak robią. Co to jemu daje adrenalinę czy może jakieś inne uczucia?? Naprawdę ja tego nie pojmuje. Świat robi się coraz gorszy :(

Podi

Post autor: Podi »

Pani Zofia z Bielan :P pisze:Mój mąż stanął w obronie okradanej. To rozsierdziło bandytów
No tak, bandyci nie biorą już nawet pod uwagę,że ktoś stanie w obronie napadniętych...

Thomas78

Post autor: Thomas78 »

Podi pisze:
Pani Zofia z Bielan :P pisze:Mój mąż stanął w obronie okradanej. To rozsierdziło bandytów
No tak, bandyci nie biorą już nawet pod uwagę,że ktoś stanie w obronie napadniętych...
I niewątpliwie mają podstawę, żeby tak twierdzić, niestety...

Podi

Post autor: Podi »

I niewątpliwie mają podstawę, żeby tak twierdzić, niestety...
Co tam jak by tylko udawali,że się nic nie dzieje, ale czasami to już nawet przechodza na stronę bandyty-były takie przypadki...

Poznañczyk

Post autor: Poznañczyk »

A kto się "D¬GAŁ" na Ratajach?? Ja słyszałem, że kogoś dźgnęli w "2" przy Empiku i w "9" przy Strzeleckiej...

Podi

Post autor: Podi »

Poznańczyk pisze:A kto się "D¬GAŁ" na Ratajach?? Ja słyszałem, że kogoś dźgnęli w "2" przy Empiku i w "9" przy Strzeleckiej...
A to było jakis czas temu...
Mój wujek jak jechał tramajem na os.Lecha to dostał kamieniem rzuconym przez jakiś debili z zewnątrz...Tak mi mówił...

Awatar użytkownika
Piotrek_2274
Posty: 700
Rejestracja: 2005-09-03, 13:29
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Piotrek_2274 »

Kiedyś byłem świadkiem podobnej sytuacji. W lany poniedziałek w 2004 roku wracałem z Marymontu na pl.Narutowicza linią 36. W okolicach placu Politechniki jakiś kretyn rzucił szklaną (!) butelką z wodą w tramwaj, gdyby trafił nieco wyżej zapewne stłukłaby się szyba i wszystko poleciałoby na mnie bo siedziałem przy tym oknie. Sprawców chyba nie złapali bo motorniczy cośtam pogadał przez radio i po paru minutach odjechał na petle. Ogólnie był to dzień pełen wrażeń bo wcześniej jechałem N #674 w której zepsuł się nastawnik i skład 1202+1203 spychał go na Mokotów (swoją drogą fajny trójskładzik był :) )

MW

Post autor: MW »

Thomas78 pisze:Tak, czy inaczej, motorniczy dość dobrze widzi, co się dzieje w pierwszym wagonie, zwłaszcza jeśli jest luźno (ma lusterka). Trudno mieć pretensje, że ludzie nie reagują jak coś się dzieje kierowcy/motorniczemu, skoro tych też nie obchodzi to, że ktoś w pojeździe jest dźgany nożem przez bandytę.
przecież pasażer zawiadomił motorniczego. Trudno stawiać się przeciwko komuś, kto dźga ludzi nożem :/

A polcja uruchomiła akcję "KOMUNIKACJA" i przestępczość spadła o 20%, ale niestety nie da się policjanta / wywiadowcy umieścić w każdym wagonie.

voy

Post autor: voy »

Ale da się umieścić kamery, bezpieczeństwo by wzrosło, a wykrywalność przestępstw to na łeb na szyję. Moim zdaniem MZA i TW powinny pomyśleć o kamerach w nowo kupowanych pojazdach wreszcie.

Awatar użytkownika
J-31
Administrator
Administrator
Posty: 29619
Rejestracja: 2004-11-04, 09:43
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: J-31 »

Mnie rzeczywiście strasznie martwią takie przypadki, nawet tak dziwne jak ten którego uczestnikiem był Thomas78. :o:

Martwi mnie to, że sprawcy nadal bezkarnie chodzą po ulicach, bo policja + prokuratura wypuszczają ich na wolność, albo zastanawiają się, czy takiego osobnika zatrzymać. :nuts: :nuts:

Dopóki tacy ludzie nie będą zwyczajnie karani, dopóty takie zdarzenia będą miały miejsce i nawet monitoring pojazdów nic nie pomoże... :cry:

Tutaj kłania się temat "nieuchronności kary".... :mruga:

Profesor

Post autor: Profesor »

Według mnie kamery montowane obowiązkowo powinny być w nowych tramwajach. Koszt takiego zestawu jest maluśkim ułamkiem całej sumy jaką trzeba zapłacić za wagon. A koszt takich kamer zwraca się w znacznym zmniejszeniu ilości dewastacji tabowu, oczywiście nie można zapominać także o zwiększonym bezpieczeństwie pasażerów. Niestety do szybkiego zareagowania na przemoc w tramwaju potrzebna jest dobra łączność. W krakowskich alcatalach jest specjalny przycisk "Napad", wciśnięcie jego powoduje to, iż natychmiast odzywa się dyspozytor i wysyłane są błyskawicznie odpowiednie służby. Ja sobie osobiście nie wyobrażam tego by nowe NGT6 dla Krakowa nie miały kamer. Raz popełniono głupote nie montując ich do pierwszych NGT6, mam nadzieje ,że teraz zmądrzeli. A z ciekawostek, to jedna bombka, a dokładnie 2002 posiada monitoring.

Robson

Post autor: Robson »

Jeśli chodzi o kamery to nie muszą być zawsze zamontowane to bardziej chodzi o prewencje. Taki ktoś jak zobaczy np. naklejki obiekt monitorowany to już nie będzie niszczyć(teoretycznie) podobnie jest z monitoringiem ulicznym. Jeśli się widzi kopułę a ona jest przyciemniana to niewiadomo czy kamera działa czy nie.
Zamontowanie takich "straszaków" to działa nieźle na psychikę.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólne dyskusje o tramwajach”