Wandalizm w tramwajach
Re: Czy straż miejska / policja pamiętak jak wyglada mandat?
hehe. Ale cos z tego jest. Ostatnio dosyć często policja i straż miejska podrózuje KM..Trzyćwiartki pisze:Osobiście policji czy straży miejskiej kupił bym długopis i bloczki za mandatami, ale żeby z tego był jakiś pożytek.W sumie dobrym pomysłem były by też patrole policji oraz strazy miejskieji w srodkach komunikacji zbiorowej. Wtedy z pewnoscia aktów wandalizmu byłoby o wiele mniej.
Chyba jestem ślepy...
Chyba jestem ślepy, bo jakoś takiego wrażenia nie odczuwam...hehe. Ale cos z tego jest. Ostatnio dosyć często policja i straż miejska podrózuje KM..
¾
Re: Czy straż miejska / policja pamiętak jak wyglada mandat?
Ok. Trzyćwiartki korzystając z Twojej obecności oraz będąc nadal w temacie.Trzyćwiartki pisze:Osobiście policji czy straży miejskiej kupił bym długopis i bloczki za mandatami, ale żeby z tego był jakiś pożytek.W sumie dobrym pomysłem były by też patrole policji oraz strazy miejskieji w srodkach komunikacji zbiorowej. Wtedy z pewnoscia aktów wandalizmu byłoby o wiele mniej.
Czy w Poznaniu często się zdarzają akty wandalizmu w tramwajach ? Czy można to nazwać plagą ?
Najwięcej śmieci...
Trudno mi to określić, bo nie mam dostępu do raportów, ale pisze to, co widzę. Plaga może nie, ale niepotrzebny problem i pieniądze wydawane w błoto, a sprawcy wolno chodzą po ulicach. Ostatnio II połowa sierpnia jakieś łepki wieczorem strzelały do szyb w wagonie (proceder powtarzał się klika razy) a innym razem ktoś w motorowego rzucił kamieniem zbijając przednia szybę – największy problem w tym, że sprawca chodzi wolno, a człowiek nie winny musi: czekać za policją, tłumaczyć się, pisać raporty, chodzić do kierownika itd…
A generalnie to: zdarza się, że kasownik zostanie wyrwany, poduszę od siedzenia ktoś wyrzuci, klosz od lampy zostanie potłuczony, szyby są tłuczone albo wypchnięte na zewnątrz tak, że ledwo się trzymają, kiedyś kibice cały tył wewnątrz wagonu sprayem wymalowali, ale pasażerowie tego nie widzieli i nie czuli, a standard to nalepki, wylepki, malowanie flamastrem, rysowanie czymś twardym po szybie – rysy nie do usunięcia. Za największą bolączkę uważam, że pasaże to wielka świnia, nie obrażając świń. Rozumiem że każdy jest głodny, ale robienie sobie stołówki z szybkim jedzeniem czy pubu w tramwajach lub autobusach to już przesada, pod koniec dnia to na podłodze jest pełno sosu, opakowań, puszek, butelek, gazet, nawet i prezerwatywy chodzą… pojemniki na śmieci są, ale nie przygotowane na resztki po kurczaku lub kartonie po pizzy i tu nie przesadzam.
A generalnie to: zdarza się, że kasownik zostanie wyrwany, poduszę od siedzenia ktoś wyrzuci, klosz od lampy zostanie potłuczony, szyby są tłuczone albo wypchnięte na zewnątrz tak, że ledwo się trzymają, kiedyś kibice cały tył wewnątrz wagonu sprayem wymalowali, ale pasażerowie tego nie widzieli i nie czuli, a standard to nalepki, wylepki, malowanie flamastrem, rysowanie czymś twardym po szybie – rysy nie do usunięcia. Za największą bolączkę uważam, że pasaże to wielka świnia, nie obrażając świń. Rozumiem że każdy jest głodny, ale robienie sobie stołówki z szybkim jedzeniem czy pubu w tramwajach lub autobusach to już przesada, pod koniec dnia to na podłodze jest pełno sosu, opakowań, puszek, butelek, gazet, nawet i prezerwatywy chodzą… pojemniki na śmieci są, ale nie przygotowane na resztki po kurczaku lub kartonie po pizzy i tu nie przesadzam.
Re: Najwięcej śmieci...
Tu się niestety muszę zgodzić. Tak właśnie jest w naszym wspaniałym kraju. W Warszawie jest tak samo.Trzyćwiartki pisze:Trudno mi to określić, bo nie mam dostępu do raportów, ale pisze to, co widzę. Plaga może nie, ale niepotrzebny problem i pieniądze wydawane w błoto, a sprawcy wolno chodzą po ulicach. Ostatnio II połowa sierpnia jakieś łepki wieczorem strzelały do szyb w wagonie (proceder powtarzał się klika razy) a innym razem ktoś w motorowego rzucił kamieniem zbijając przednia szybę – największy problem w tym, że sprawca chodzi wolno, a człowiek nie winny musi: czekać za policją, tłumaczyć się, pisać raporty, chodzić do kierownika itd…
A czy zdarzają się napady na motorniczych w Poznaniu ? W Warszawie mieliśmy ostatnio plagę napadów - powód oczywiście pieniądze ze sprzedaży biletów (motorniczy mają obowiązek ich sprzedaży). Był przypadek ułożenia przeszkody na torach. Czy w Poznaniu też tak jest ?
Naprawdę ? Nie wierzęTrzyćwiartki pisze: (...) nawet i prezerwatywy chodzą…
No cóż, ludzie są wszędzie tacy sami....
Nie wierzę... ja też nie wierzyłem
Ze sprzedażą biletów mamy spokój nie sprzedajemy, w końcu motorniczy to nie kasjerka w kiosku. U nas dość kłopotliwa była by sprzedaż biletów z uwagi na podział czasowe 10,30,60,90 min dobowe, 7 dniowe i okresowe, na przystanki do 10 i powyżej, oraz na bloczki gdzie 11 bilet jest gratisem, ale to dot. biletów czasowych. Poza tym jest podział biletów na ulgowe i normalne. Dla szczególnych pasażerów są przygotowane bilety nienormalne – biły kaftan i tak z prostej sprawy robi się cała rodzina. We wszystkie rodzaje biletów wyposażone są jedynie punkty sprzedaży MPK, nawet kioski RUCHU nie mają wszystkich rodzajów i gatunków – totalny paradoks, chyba każdemu sprzedawcy zależy na prowizji…A czy zdarzają się napady na motorniczych w Poznaniu?
Na dobrą sprawę byśmy mogli mieć tylko 10 min Ulgowei i Normalne – ale znając życie ktoś by się znalazł i zaczął czepiać a dlaczego tych a tych nie mamy w sprzedaży… Nie raz dość kłopotliwe jest wytłumaczyć osobie z innego miasta że kierowca lub motorniczy nie prowadzi sprzedaży biletów, ale chyba tak jest bezpieczniej niż ryzykować dla kilku procent prowizji.
Zapory na torowisku zdążają się, gałęzie, kamienie w rowku szyny powkładane na odcinku ok. 4 metrów, lub petard, co 10 centymetrów jedna sztuka na odcinku ok. 2 metrów po przejechaniu trzech takich serii w odstępach robi wrażenie. W Sylwestra nawet w zwrotnice była włożona mała gaśnica samochodowa, ale te zapory nie miały na celu rabunku.
Pobicia też się zdarzają, jak by nie było do pracy na I zmianę idzie się w nocy, a wracając z popołudniowej zmiany też jest noc, to nie problem otrzymać skierowanie do dentysty lub innego specjalisty od napastnika
Co do osobliwości to była kiedyś prezerwatywa chodząca od nadmiaru mleka… a innym razem piękny koronkowy czerwony biustonosz zawieszony na kasowniku, pięknie ozdabiał otwór na bilet…
Cuda w tej pracy się dzieją, tak jak starsza kobieta z dwoma kulami biegnąca ok. 100 na tramwaj – za rekordowy czas przebiegnięcia dystansu oraz w jakim stylu tego dokonała bym babcie wysłał do Pekinu.
Dzisiaj jechałem składem 2x105Na 751+752 na linii 27 w Sosnowcu. Stałem w drugim wagonie. Mimo RK w 1998r. wygląda on jak po wojnie - szyby porysowane tak, że prawie nic nie widać, wszystkie elementy wyposażenia wysprejowane, obklejone czymś. Łee.. Dobrze, że miał wszystkie siedzenia, bo kiedyś w Gliwicach spotkałem się już z powyrywanymi siedzeniami.
Na szczęście szybko jakoś te siedzenia wprawili.Tramwaj pisze:Pewno nieźle mu się oberwało .Został mu tylko pewno szyberdach .
No nie zgodzę się - dużo ludzi kocha u nas tramwaje.J-31 pisze:Ech... Najwyraźniej mieszkańcy GOP-u bardzo kochają tramwaje... aż za bardzo...
Tyle, że niektóre osoby uważają, że jak jest to mienie publiczne, to można sobie porysować, coś wyrwać, nakleić. Nie wiem z czego to wynika...
Jest to również wina braku nadzoru i zakładu, że np. skład 751+752 od 1998r. nie został ani razu odmalowany wewnątrz. Zauważyłem, że w ogóle będzińskie 105-tki (bo tylko takie wagony tam się eksploatuje liniowo) są w fatalnym stanie pod tym względem. Często wagony z zewnątrz są osprejowane.
Dziwi mnie to, bo kiedyś ta zajezdnia miała wyremontowane i pięknie pomalowane wagony. W końcu jest zakładem remontowym 105-tek. Czy już jest aż tak źle ?
W Katowicach czy w Chorzowie wszystkie wagony ostatnio się ładnie odmalowuje i odświeża. Poprawia to znacznie samopoczucie, mimo iż nie prowadzi się w tej chwili z braku pieniędzy poważniejszych remontów.
I naprawdę nikt tego terenu nie pilnuje....Panewniczanin pisze:Gdzieś czytałem, że nawet o 12 w południe można sobie wejść do będzinskiej zajezdni.Peter pisze:Ostatnio jest to niestety powszechne na wozach z Będzina.
Podejrzewam, że wchodzą do zajezdni ( jest rozległa ) i dewastują, bo trudno to inaczej nazwać...
Z tego wynika, że nie. Zajezdnię wybudowano w 1978r. i jest bardzo duża. Jest tam mnóstwo torów postojowych, kilka hal ( w tym remontowa ) i duży budynek administracyjny. Obiekt w każdym razie robi wrażenie.
Charakterystyczne w ogóle dla GOP-owskich zajezdni jest to, że są one położone poza centrami miast i mają ogromne place postojowe obok hal, gdzie niestety "nocuje" większość wagonów.
Tutaj jest nocne zdjęcie placu postojowego ZKT-1 ( Będzin ). W tle na wzgórzu Osiedle Syberka.
Czasami stoją tam sobie wagony do remontu lub kasacji (klik).
Wagon 105N #499 na ostatnim zdjęciu był o tyle ciekawy ( RK Mińsk Maz. 1992r. ), że miał gdzieś 3/4 szafy WN. Do dzisiaj zachował się jeszcze #500 z tego składu.
Charakterystyczne w ogóle dla GOP-owskich zajezdni jest to, że są one położone poza centrami miast i mają ogromne place postojowe obok hal, gdzie niestety "nocuje" większość wagonów.
Tutaj jest nocne zdjęcie placu postojowego ZKT-1 ( Będzin ). W tle na wzgórzu Osiedle Syberka.
Czasami stoją tam sobie wagony do remontu lub kasacji (klik).
Wagon 105N #499 na ostatnim zdjęciu był o tyle ciekawy ( RK Mińsk Maz. 1992r. ), że miał gdzieś 3/4 szafy WN. Do dzisiaj zachował się jeszcze #500 z tego składu.