Ja to zrobiłem w dużej symulacji. Pociąg wjeżdżał do symulacji z jednej strony (np. od wschodu) o konkretnej godzinie. Dojeżdżał do najbliższej stacji rozrządowej - a tak czekała lokomotywa, która miała ten skład przejąć
I tu nie było problemów - bo stacja była bardzo blisko "granicy", więc pociąg miał szansę na punktualny wjazd i punktualny dojazd do stacji rozrządowej.
Problem pojawił się jednak, gdy tenże pociąg utknął w siatce połączeń już na terenie symulacji. To była bardzo duża symulacja, z dużą ilością pociągów i utrzymanie rozkładów było trudne, a nawet niemożliwe.
Bardzo szybko wyszedł jeszcze jeden mankament. Otóż ten sam pociąg - wg. jego rozkładu wjazdu do symulacji - miał się pojawiać kilka razy dziennie.
Czyli np.
1. wjazd godz. 1:00 - wyjazd 3:00
2. wjazd godz. 5:00 - wyjazd 7:00... etc.
Tutaj celowo dawałem rezerwę czasową pomiędzy wyjazdem z symulacji, a kolejnym wjazdem do symulacji w ilości 2h. Jak sprawdzałem, pociąg miał szansę na całkowity przejazd przez symulację w ciągu 2-3h... ale przy małym ruchu
Jak ruch się zwiększał i zdarzały się blokady torowisk. To ten pociąg nie miał żadnych szans by przejechać przez całą symulację nawet w ciągu 10h - a bywało, że w ogóle nie docierał do drugiej stacji granicznej (bo np. była blokada na torze).
2h a 10h - to już jest ogromna różnica.
Jeżeli pociąg wjechał do symulacji o godz. 1:00 i udało mu się opuścić symulację w rozkładowym czasie o godz. 3:00. To następny jego kurs już był ciężki. I o ile wjechał o godz. 5:00, to już nie udało mu się utrzymać rozkładu i często w ogóle nie wyjeżdżał z symulacji.
A to powodowało, że sypał się cały rozkład, a lokomotywy oczekujące (one też miały ruszać wg. rozkładu - nigdy nie zjeżdżały do Depo, pozostawały na stacjach na stałe), po prostu ruszały z bocznicy, "uciekały" i znalazły się często w innej części symulacji - trzeba było je szukać i cofać.
Mój pomysł był taki, że do symulacji wjeżdżał pociąg 10, docierał do stacji A. Następowała wymiana lokomotyw na oczekującą już lokomotywę nr. 1. I lokomotywa 1, miała zabrać pociąg nr. 10, ze stacji A do stacji B...
... Potem wymiana lokomotyw - pociąg opuszczał symulację. A następnie do symulacji na stację B wjeżdżał pociąg 20. I teraz lokomotywa 1 wracała z pociągiem nr. 20 ze stacji B do stacji A. Gdzie znów następowała wymiana lokomotyw i pociąg opuszczał symulację z drugiej strony.
A lokomotywa nr. 1 czekała na swój kolejny pociąg nr. 10. I tak w kółko
Pomysł był bardzo ciekawy, ale szybko stał się kłopotliwy i szybko z niego zrezygnowałem, bo inaczej musiałbym każdorazowo manualnie sterować procesem przepinania lokomotywy. A to mnie nie interesowało.