Rowermania
A to ciekawe, bo jak ją wyrabiałem, to mówili mi, że karta jako dokument ważna jest tylko do 16 roku życia.pmaster pisze:18. Do tego wieku zawsze potrzeba.Kędzior pisze:Jak masz skończone 16 lat, to nie potrzeba.
Tutaj: http://forum.pcformat.pl/Czy-do-jazdy-r ... rowerowa-t też była podobna dyskusja i myślę, że zostało wyjaśnione.
Też dodam coś od siebie Co do ruchu na naszych drogach. Ja jeżdże z Rybnika wszędzie. Przeważnie trasa Rybnik - Krapkowice przez Kędzierzyn. Mam już niecałe 1000 km w tym sezonie nabite a jeżdzę poważniej od 5 lat.
Całe swoje życie jeździłem na Scoucie Spiderze czyli na rowerku komunijnym. Rower przeżył 3 kraksy mojej siostry (poza wymianą widełek nie było w nim większych remontów) Obecnie bo od 1.5 miesiąca wożę się starym Giantem Tourerem r.95 kupionym na allegro i rower dosłownie płynie po asfalcie. Trudno jest nim jechać poniżej 25km/h.
Ktoś pisał, że chciał zamontować przednią opone gładką a tylną bierznikowaną. Moim zdaniem jest to głupie. Jadąc szybko przy odrobinie deszczu i próbie skrętu, przednie koło wpada w poślizg i bieżnik z tyłu nie wiele pomoże. Podobna sytuacja ma miejsce jak chce się pokonać szybki zakręt na szutrze. Wiem bo mam z przodu niemalże gładką oponę ale chce na niej dojeździć ten sezon do końca.
Co do pieszych na drogach rowerowych. Gorszą sprawą są niedzielni rowerzyści. Ze 3 razy jakiś starszy pan prawie wjechał mi na czołowe. Nie wiem jak inni ale ja uważam że nawet na drodze rowerowej powinno poruszać się prawą strone i patrzeć przed siebie, zamiast palić fajke, patrzeć na swój za... piękny rower, czy patrzeć za siebie. Odnośnie samych ścieżek sprawa wygląda tak jak mówili to inni niejednokrotnie. Ścieżki rowerowe są kiepsko pooznaczane, zdarza się ze i chodnik i ścieżka są tego samego koloru więc kto porusza się dobrze? Na koniec ścieżki mają też częste skłonności do znikania. (Przykładem może być Gogolin gdzie ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Krapkowickiej nagle ginie)
Co do kultury innych zmotoryzowanych. Jak wspominałem prawie zawsze jadę drogą. Na ogół nie narzekam na kierowców. Niemal zawsze zachowują pełną kulturę. Prawdziwym problemem jest jakość dróg i tiry. Odcinek od Gliwic przez Kędzierzyn do Wrocławia można jechać A4. Tak jak rozumiem cysterny z azotów to nie umiem pojąć zwykłych tirów cisnących się przez wszystkie te wsie. A potem mamy w drogach koleiny i dziury. Rowerzysta stara się je mijać przez co może utrudniać ruch.
Na trasie Kędzierzyn - Krapkowice mam 3 małe odcinki dróg rowerowych. Czemu z nich nie korzystam? Pierwszy odcinek jest w miejscowościach Januszkowice/Zdzieszowice. Odcinek ma może niecały kilometr i prowadzi wzdłuż jezdni. Kostka brukowa na ścieżce jest krzywa w wielu miejscach jest poobsuwana w dodatku ciągle 'zjazdy' do posesji utrudniają sprawny przejazd. Wolę jechać po asfalcie i poruszać się pełną prędkością niż jechać na hamulcach bo ktoś zrobił ścieżkę rowerową na od... niechcenia. Jak mieszkańcu owych miejscowości jadą do sklepu to niech korzystają. Z całym szacunkiem dla nich. Drugi odcinek jest w wsi Rozwadza. Jest to jedyny odcinek który zawsze pokonuje. Co prawda jedzie się do okoła ale rowerzysta nie utrudnia ruchu jadąc asfaltem pod góre.
Trzeci odcinek Jest w samych Krapkowicach. Przejazd przez osiedle domków jednorodzinnych jest dobrym pomysłem, ale późniejsze puszczenie ścieżki po 'kocich łbach', no przepraszam ale ja jeżdże rowerem a nie czołgiem.
O trasie Rybnik - Kotlarnia nie mówię bo cała właściwie trasa jest jedną drogą rowerową.
Nie wiem czy trzeba mieć światła. Na pewno odblaski. Co innego że światła, kamizelka i kask są dobre bo dają tobie pewne bezpieczeństwo i moim zdaniem powinny zostać wprowadzone jako obowiązek.
Co do karty rowerowej to już nie wiem. Ja wyrabiałem ją mając 15 lat i potrzebowałem ją do pełnoletności. Potem jeździsz na dowód.
Całe swoje życie jeździłem na Scoucie Spiderze czyli na rowerku komunijnym. Rower przeżył 3 kraksy mojej siostry (poza wymianą widełek nie było w nim większych remontów) Obecnie bo od 1.5 miesiąca wożę się starym Giantem Tourerem r.95 kupionym na allegro i rower dosłownie płynie po asfalcie. Trudno jest nim jechać poniżej 25km/h.
Ktoś pisał, że chciał zamontować przednią opone gładką a tylną bierznikowaną. Moim zdaniem jest to głupie. Jadąc szybko przy odrobinie deszczu i próbie skrętu, przednie koło wpada w poślizg i bieżnik z tyłu nie wiele pomoże. Podobna sytuacja ma miejsce jak chce się pokonać szybki zakręt na szutrze. Wiem bo mam z przodu niemalże gładką oponę ale chce na niej dojeździć ten sezon do końca.
Co do pieszych na drogach rowerowych. Gorszą sprawą są niedzielni rowerzyści. Ze 3 razy jakiś starszy pan prawie wjechał mi na czołowe. Nie wiem jak inni ale ja uważam że nawet na drodze rowerowej powinno poruszać się prawą strone i patrzeć przed siebie, zamiast palić fajke, patrzeć na swój za... piękny rower, czy patrzeć za siebie. Odnośnie samych ścieżek sprawa wygląda tak jak mówili to inni niejednokrotnie. Ścieżki rowerowe są kiepsko pooznaczane, zdarza się ze i chodnik i ścieżka są tego samego koloru więc kto porusza się dobrze? Na koniec ścieżki mają też częste skłonności do znikania. (Przykładem może być Gogolin gdzie ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Krapkowickiej nagle ginie)
Co do kultury innych zmotoryzowanych. Jak wspominałem prawie zawsze jadę drogą. Na ogół nie narzekam na kierowców. Niemal zawsze zachowują pełną kulturę. Prawdziwym problemem jest jakość dróg i tiry. Odcinek od Gliwic przez Kędzierzyn do Wrocławia można jechać A4. Tak jak rozumiem cysterny z azotów to nie umiem pojąć zwykłych tirów cisnących się przez wszystkie te wsie. A potem mamy w drogach koleiny i dziury. Rowerzysta stara się je mijać przez co może utrudniać ruch.
Na trasie Kędzierzyn - Krapkowice mam 3 małe odcinki dróg rowerowych. Czemu z nich nie korzystam? Pierwszy odcinek jest w miejscowościach Januszkowice/Zdzieszowice. Odcinek ma może niecały kilometr i prowadzi wzdłuż jezdni. Kostka brukowa na ścieżce jest krzywa w wielu miejscach jest poobsuwana w dodatku ciągle 'zjazdy' do posesji utrudniają sprawny przejazd. Wolę jechać po asfalcie i poruszać się pełną prędkością niż jechać na hamulcach bo ktoś zrobił ścieżkę rowerową na od... niechcenia. Jak mieszkańcu owych miejscowości jadą do sklepu to niech korzystają. Z całym szacunkiem dla nich. Drugi odcinek jest w wsi Rozwadza. Jest to jedyny odcinek który zawsze pokonuje. Co prawda jedzie się do okoła ale rowerzysta nie utrudnia ruchu jadąc asfaltem pod góre.
Trzeci odcinek Jest w samych Krapkowicach. Przejazd przez osiedle domków jednorodzinnych jest dobrym pomysłem, ale późniejsze puszczenie ścieżki po 'kocich łbach', no przepraszam ale ja jeżdże rowerem a nie czołgiem.
O trasie Rybnik - Kotlarnia nie mówię bo cała właściwie trasa jest jedną drogą rowerową.
Nie wiem czy trzeba mieć światła. Na pewno odblaski. Co innego że światła, kamizelka i kask są dobre bo dają tobie pewne bezpieczeństwo i moim zdaniem powinny zostać wprowadzone jako obowiązek.
Co do karty rowerowej to już nie wiem. Ja wyrabiałem ją mając 15 lat i potrzebowałem ją do pełnoletności. Potem jeździsz na dowód.
Viatoll.Adrys1005 pisze:Tak jak rozumiem cysterny z azotów to nie umiem pojąć zwykłych tirów cisnących się przez wszystkie te wsie
Matka ostatnio oddała mój rower synowi mojego brata (wprawdzie nie mam brata, ale jego syn ma rower) i teraz on będzie przemierzał nim wiejskie drogi niczym ja ponad 10 lat temu. Tyle że będzie miał komórę, więcej utwardzonych nawierzchni i Golfów trójek.
- Piotrek_2274
- Posty: 700
- Rejestracja: 2005-09-03, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
Co prawda to prawda. Kiedyś byłem niejako zmuszony pokonać most pod Siemiatyczami w ciągu DK19 rowerem (nie byle jakim, Jubilatem ) Niestety po stronie województwa mazowieckiego droga nie ma poboczy. Tir wyprzedził mnie jadąc niemal na czołowe z innym tirem i natychmiast wrócił na swój pas, po którym jechałem ja i kolega z tyłu na drugim rowerze. Gdybyśmy nie ogarnęli sytuacji i nie zjechali w rów i piach na poboczu niemal przewracając się, to pewnie by nas pociągnął naczepą....Adrys1005 pisze:Prawdziwym problemem jest jakość dróg i tiry.
Nie ma się czemu dziwić, kierowca ciężarówki musi dowieźć na czas ważny (może nie każdy jest aż tak ważny, ale pewnie sporo jest, no i termin dostawy to termin dostawy) towar a nie ma zbyt wiele w/w czasu, nie wiadomo co może się zdarzyć po drodze do tego dochodzi oszczędzanie paliwa (ważniejsze niż może się wydawać) no i przede wszystkim robi to, żeby żyć a nie dlatego, że nie ma co robić w weekend.
Jak więc żyć? Najlepiej tak jak ja — oczywiście nie robić wszystkiego (góra 30-35%) tak samo, ale do poruszania się używać zbiorkomu bądź też samochodów osobowych producentów z 2. obszaru płatniczego. Gwarantują one pełnoprawne uczestniczenie w ruchu drogowym, zaś akcelerowanie prędkości pedałem gazu umożliwia niebycie zawalidrogą nie tylko dla transportu ciężkiego, lecz także dla niektórych osobówek wyprodukowanych w ciągu ostatnich 10 lat (a jeden wóz mam taki, że aż mnie noga czasem boli od ostrożnej akceleracji podczas jazdy po krętych, szwajcarskich drogach)
Jak więc żyć? Najlepiej tak jak ja — oczywiście nie robić wszystkiego (góra 30-35%) tak samo, ale do poruszania się używać zbiorkomu bądź też samochodów osobowych producentów z 2. obszaru płatniczego. Gwarantują one pełnoprawne uczestniczenie w ruchu drogowym, zaś akcelerowanie prędkości pedałem gazu umożliwia niebycie zawalidrogą nie tylko dla transportu ciężkiego, lecz także dla niektórych osobówek wyprodukowanych w ciągu ostatnich 10 lat (a jeden wóz mam taki, że aż mnie noga czasem boli od ostrożnej akceleracji podczas jazdy po krętych, szwajcarskich drogach)
- Piotrek_2274
- Posty: 700
- Rejestracja: 2005-09-03, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
Ja jak jeżdżę rowerem to po ścieżkach rowerowych albo po chodnikach. Nigdy nie jeżdżę szybko (po tym jak dostałam samochodowymi drzwiami i się wyłożyłam tak, że ledwo mogłam wstać), więc z pieszymi nie ma problemu (nawet dzwonka nie używam, bo w końcu chodnik jest dla pieszych...) Ulicami nie jeżdżę z kilku powodów: po pierwsze za duży ruch, a po drugie jak ja jadę autem (a ostatnio dużo jeżdżę), to rowerzyści mnie zawsze wkurzają, więc będąc na rowerze staram się innych nie denerwować. No i poza tym mam rower który się do jazdy prawie nie nadaje, więc jezdnią wolę nie jechać, bo tylko blokowałabym ruch...
[fquote="Nikki"]No i poza tym mam rower który się do jazdy prawie nie nadaje,[/fquote]
Toś Ty niebezpieczna dla otoczenia
[fquote="Nikki"] to rowerzyści mnie zawsze wkurzają, więc będąc na rowerze staram się innych nie denerwować.[/fquote]
No właśnie, dopóki kierowcy blaszaków będą się uważać za święte krowy (parkowanie na drogach rowerowych, nie ustępowanie na skrętach pierwszeństwa itp, itd. ) to ciągle będziemy 100 lat za murzynami w kwestii rower-samochód. Oczywiście zdarzają się też debilni rowerzyści, ale nie może być tak, że kierowca fury stara się jak tylko może utrudnić życie rowerzyście. Amen
Toś Ty niebezpieczna dla otoczenia
[fquote="Nikki"] to rowerzyści mnie zawsze wkurzają, więc będąc na rowerze staram się innych nie denerwować.[/fquote]
No właśnie, dopóki kierowcy blaszaków będą się uważać za święte krowy (parkowanie na drogach rowerowych, nie ustępowanie na skrętach pierwszeństwa itp, itd. ) to ciągle będziemy 100 lat za murzynami w kwestii rower-samochód. Oczywiście zdarzają się też debilni rowerzyści, ale nie może być tak, że kierowca fury stara się jak tylko może utrudnić życie rowerzyście. Amen
Prawda jest taka, że są i kiepscy kierowcy i kiepscy rowerzyści. Jak ludzie się szanują to jest spoko Prawdą, jest jednak, że kierowcy traktują rowerzystę jako uczestnika ruchu drugiej kategorii. Np. Ostatnio sytuacja prosta. Skrzyżowanie równorzędne. On jedzie w lewo z przeciwka a ja jadę prosto. Jakbym nie dał po hamplach to przeleciałbym przez maskę. Rok temu jak jechaliśmy z kolegą w kieleckie mieliśmy kolejny przykład braku kultury. Wyjeżdżamy z Zawiercia w kierunku Szczekocin. Są tam naprawdę wysokie górki. Jedziemy sobie jak gdyby nic koło 50tki, gdy nagle tuż przed kolegą z prawej strony z wlotu ładuje się czarna bmka. W takich chwilach chciałbym jechać jakąś lokomotywą czy czołgiem i nic sobie nie robiąc po prostu sprzątnąć gościa.
Wydaje mi się jednak, że kierowcy blachosmrodów mają bardziej na*rane we łbach bo w ogóle nie myślą o konsekwencjach swojego zachowania na drodze. I biorąc pod uwagę, że my rowerzyści jesteśmy tymi niechronionymi uczestnikami ruchu kierowcy powinni być na nas bardziej wyczuleni a my sami bardziej ostrożni.
To jeszcze nic. Kiedyś nie miałem wyjścia i jechałem rowerem DK 10. Droga bez poboczy i w ogóle wąska. W pewnym momencie wyskoczył na czołówkę ze mną KAMAZ w dodatku z jakimś wystającym badziewiem po boku. Gdybym nie postanowił zjechać do rowu to pewnie nie wymienialibyśmy się dzisiaj przeżyciami rowerowymiJedziemy sobie jak gdyby nic koło 50tki, gdy nagle tuż przed kolegą z prawej strony z wlotu ładuje się czarna bmka.
Niektórzy zapewne mają, ale to też nie jest takie proste. Samochody czasem jeżdżą dość szybko i ciężko je zatrzymać, zauważyć rowerzystę też nie zawsze jest łatwo. Oni też powinni uważać.Wydaje mi się jednak, że kierowcy blachosmrodów mają bardziej na*rane we łbach bo w ogóle nie myślą o konsekwencjach swojego zachowania na drodze. I biorąc pod uwagę, że my rowerzyści jesteśmy tymi niechronionymi uczestnikami ruchu kierowcy powinni być na nas bardziej wyczuleni a my sami bardziej ostrożni.
Z punktu widzenia rowerzysty to kierowcy samochodów będą mieli nie tak we łbach, z punktu widzenia kierowcy to rowerzyści. Prawda jest taka, że jak rowerzyści cwaniaczą, to raczej na chodnikach a nie na drogach, bo auto jest większe i boją się o swoje zdrowie. Chociaż na postoju też się zdarzają asy, sytuacja z piątku - droga boczna, skrzyżowanie z główną, czerwone światło. Tak za trzecim autem jest zjazd na jeden parking od strony stojących samochodów, po drugiej stronie ulicy wyjazd z drugiego parkingu, trochę bliżej świateł. Podjeżdżam w kolejkę, stoją trzy auta, za nimi rowerzystka. Na porządnym sprzęcie, z kaskiem itp., widać że jeździ na co dzień rowerem. Stanąłem w takiej odległości, że jakby rowerzystka się odsunęła to auto mogłoby wjechać na parking. Po chwili auto chciało przejechać z jednego parkingu na drugi, stoi z włączonym migaczem na wysokości rowerzystki a ta nic. No to spojrzałem w lusterko, auto za mną się cofa, ja też się cofnąłem i kierowca naddając ominął rowerzystkę, która jeszcze ostentacyjnie pokręciła głową.
Korona z głowy by jej spadła? Czy to taki problem ustąpić miejsca jak się stoi? Przecież rowerem jest łatwiej tego dokonać.
Korona z głowy by jej spadła? Czy to taki problem ustąpić miejsca jak się stoi? Przecież rowerem jest łatwiej tego dokonać.
Widoczność na ogół jest dobra. Co innego z lekkomyślnością. Widzi, że jest ładna pogoda to co mi zaszkodzi przydepnąć trochę gaz.
Teraz mi sie jakoś wspomniało, żeby nie było, że tylko kierowcy nie umieją jeździć. Jechałem sobie z Czerwionki do ¯or. Mija się wiadukt nad A1 a kawałek dalej jest parę ostrych zakrętów. Jak jeżdżę staram się jechać na tyle szybko, żeby nie tamować ruchu, więc nie sprawiam większych problemów przy wyprzedzaniu, ale nagle przede mną ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś starszy pan na swoich Wigrach, wyjrzał przez ramie, zobaczył, że jadę ja i jakaś większa ciężarówka. Stanął sobie w zakręcie żeby 'ustąpić pierwszeństwa'. Co innego, że stanął sobie niemal na środku pasa. No i korek. Ja go nie mogę wyprzedzić bo zakręt ciasny a ciężarówka sie do mnie zbliża Tir go nie może wyprzedzić bo zahaczy nas w zakręcie naczepą... W końcu dziadek kapnął się co narobił i zszedł na trawę w pobliżu drogi żeby nie przeszkadzać. Jak wszyscy pojechali to jak gdyby nigdy nic dalej jechał środkiem
Teraz mi sie jakoś wspomniało, żeby nie było, że tylko kierowcy nie umieją jeździć. Jechałem sobie z Czerwionki do ¯or. Mija się wiadukt nad A1 a kawałek dalej jest parę ostrych zakrętów. Jak jeżdżę staram się jechać na tyle szybko, żeby nie tamować ruchu, więc nie sprawiam większych problemów przy wyprzedzaniu, ale nagle przede mną ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś starszy pan na swoich Wigrach, wyjrzał przez ramie, zobaczył, że jadę ja i jakaś większa ciężarówka. Stanął sobie w zakręcie żeby 'ustąpić pierwszeństwa'. Co innego, że stanął sobie niemal na środku pasa. No i korek. Ja go nie mogę wyprzedzić bo zakręt ciasny a ciężarówka sie do mnie zbliża Tir go nie może wyprzedzić bo zahaczy nas w zakręcie naczepą... W końcu dziadek kapnął się co narobił i zszedł na trawę w pobliżu drogi żeby nie przeszkadzać. Jak wszyscy pojechali to jak gdyby nigdy nic dalej jechał środkiem
KKS to co opisałeś to nie jest jakieś rowerowe chamstwo tylko ogólny brak kultury jazdy który zobaczymy u innych uczestników ruchu. Tak samo jest u mnie. Główna droga w Pawłowicach i skrzyżowanie z DK. Prawie na samym końcu drogi przed skrzyżowaniem jest zjazd na boczną drogę prowadzącą między innymi do stacji benzynowej. Na czerwonym świetle zawsze zbierze się sporo aut i jak mi przypada stać na wysokości wjazdu, to zawsze zatrzymuję się przed linią przerywaną co niestety nie jest oczywiste jak patrzę na innych, bo zatrzymują się na wysokości przerywanego i nikt na stację już nie skręci.
Ja uważam, że zwłaszcza patrząc przez pryzmat innych państw jesteśmy krajem o wysokim stopniu ignorancji wobec rowerów. Rowerzystów się nie respektuje i w ogóle uważa się, że bieda jeździ na rowerach. Jesteśmy głupim narodem zapatrzonym w amerykańskie filmy, ich niezliczoną ilość aut i hajłeje z dziesięcioma pasami w jedną stronę.
Kto nigdy nie miał okazji to powinien się przejechać choć raz rowerem Niemczech, Holandii czy Belgii. Do moich kanonów ulubionych sytuacji jest na przykład gdy dojeżdżając do skrzyżowania nawet gdy mam czerwone to inni chcą mi ustąpić pierwszeństwa. Tam jest kultura na zasadzie "rowerzysta ma zawsze "pierwszeństwo" i z czego wiem jest to częściowo poparte przepisami.
Tak więc tak jak mówię - u nas jest zła kultura ludzi buców jeżdżących swoimi samochodami, bo to w końcu jest w naszym kraju wyznacznik statusu społecznego.
Ja uważam, że zwłaszcza patrząc przez pryzmat innych państw jesteśmy krajem o wysokim stopniu ignorancji wobec rowerów. Rowerzystów się nie respektuje i w ogóle uważa się, że bieda jeździ na rowerach. Jesteśmy głupim narodem zapatrzonym w amerykańskie filmy, ich niezliczoną ilość aut i hajłeje z dziesięcioma pasami w jedną stronę.
Kto nigdy nie miał okazji to powinien się przejechać choć raz rowerem Niemczech, Holandii czy Belgii. Do moich kanonów ulubionych sytuacji jest na przykład gdy dojeżdżając do skrzyżowania nawet gdy mam czerwone to inni chcą mi ustąpić pierwszeństwa. Tam jest kultura na zasadzie "rowerzysta ma zawsze "pierwszeństwo" i z czego wiem jest to częściowo poparte przepisami.
Tak więc tak jak mówię - u nas jest zła kultura ludzi buców jeżdżących swoimi samochodami, bo to w końcu jest w naszym kraju wyznacznik statusu społecznego.