Lumpki i bezdomni a KM
Lumpki i bezdomni a KM
Nie ma dnie bym w łódzkich pojazdach KM nie natknął się na brudnych śmierdzących lumpków.Rozsiada sie na siedzeniu i jezdźi w kółko. Czy prowadzący pojazdy nie widzą ich czy maja to gdzieś ? Czy można to wyeliminować ?
Jeżeli przewoźnik daje kierowcy takie prawo, to jest oczywistym że może to zrobić. W regulaminie wrocławskiego MPK mamy zapis głoszący, że kierujący ma prawo usunąć z pojazdu osobę zakłócającą porządek przewozu lub wzbudzającą odrazę swoim zapachem lub wyglądem. Przeanalizuj regulamin łódzkiego MPK, być może w nim również jest podobny zapis?Gullit pisze:Czy prowadzący pojazdy nie widzą ich czy maja to gdzieś ? Czy można to wyeliminować ?
Zwróć również uwagę na fakt, iż (tak jak już napisałeś) kierowca może nie widzieć takiej osoby z różnych powodów - tłok, czy nawet źle ustawione lusterko. Wystarczy wtedy do niego podejść, a on powinien powiadomić odpowiednie służby.
U nas w GOP w autobusie to zjawisko dość rzadkie, w tramwaju za to wieczorem można czasem napotkać całe watahy śpiących meneli. Tramwaj traktują jak mobilną noclegownię, na dworze zimno to śpią w tramwaju.Gullit pisze:Rozsiada sie na siedzeniu i jezdźi w kółko.
Taki zapis jest w każdym regulaminie, grunt to go stanowczo i konsekwentnie przestrzegać.Skoda 16T pisze:W regulaminie wrocławskiego MPK mamy zapis głoszący, że kierujący ma prawo usunąć z pojazdu osobę zakłócającą porządek przewozu lub wzbudzającą odrazę swoim zapachem lub wyglądem.
Pamiętam kiedyś w Katowicach zawsze na wejściu do ul. Stawowej siadał sobie taki dziadek, niby nic nie robił ale z pieniążków użebranych w Katowicach postawił sobie domek jednorodzinny na Środuli w Sosnowcu. Jechał zawsze przed 7:00 na swoją miejscówkę i wracał stamtąd po 15 autobusem 831 gdzie na przystanku odbierała go jego żona. Smród w autobusie nie do zniesienia, kierowcy nie reagowali, KZK GOP ma go gdzieś bo ma skończone 70 lat i prawo do darmowych przejazdów. Teraz dziadek już nie jeździ, prawdopodobnie zmarł bo budowa jego domku stanęła w miejscu, okna są zabite dechami a podwórko zaczynają porastać chwasty.
- Piotrek_2274
- Posty: 700
- Rejestracja: 2005-09-03, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
W Bolesławcu jest jedna linia obłożona przez meneli i inne syfy. Właśnie tam robi sie wyjazd z wozu i nie ma gadki, bo nie jedziemy dalej. Jest taki przypadek, ze ledwo co wejdzie do wozu, a juz sie rzygac chce, tak wali od niego jadem trupim, coz zrobic - sprawdzic bilet i jezeli i tak i tak ma wazny - wywalic z wozu.
W zimę tego problemu aż tak bardzo nie widać, ale latem jak ktoś stanie obok w spoconym t-shircie, naprawdę idzie odlecieć.Piotrek_2274 pisze:Śmierdzący bezdomni to i tak mniej częste zjawisko od tłumu niemyjących się "zwykłych" pasażerów (jednocześnie wyperfumowanych jakimś duszącym badziewiem), którzy niejednokrotnie bardziej uprzykrzają życie innym.
Menel i ważny bilet, no proszę, u nas w GOP zazwyczaj pokazują świstek z MOPSu albo skasowany X razy niemal czarny już bilet.sprawdzic bilet i jezeli i tak i tak ma wazny
Z usuwaniem meneli z pojazdów KM jest spory problem — jeśli rażąco zaniedbuje nawet najbardziej podstawowe elementy higieny osobistej, raczej nie da się go efektywnie usunąć, gdyż perswazja werbalna zapewne nie odniosłaby skutku, a rozwiązanie siłowe spowodowałoby zabrudzenie kierowcy/innego usuwającego. Problem możnaby zniwelować wyposażając kierowców w rękawice ochronne, ale to może nie wystarczyć, a przecież nie będą zakładać w tym celu kombinezonu antymenelskiego. Jest jeszcze jedna możliwość — kierowca mógłby wyłączać silnik i oznajmiać pasażerom, że jedzie bez niego albo w ogóle, ale wtedy menel także mógłby się tym nie przejąć i z w/w powodów mogłoby się okazać, że nikt nie chce go usunąć, co mogłoby skierować agresję pasażerów na kierowcę.
Myślę że ludzie jednak mieliby pretensje do menela, raz że im śmierdzi na wozie, dwa przez niego nie jadą, wiele osób pod wpływem tego co zrobił kierowca usunęliby brudasa siłą.pmaster pisze:kierowca mógłby wyłączać silnik i oznajmiać pasażerom, że jedzie bez niego albo w ogóle, ale wtedy menel także mógłby się tym nie przejąć i z w/w powodów mogłoby się okazać, że nikt nie chce go usunąć, co mogłoby skierować agresję pasażerów na kierowcę.
Kiedyś, gdy jechałem 107, na tyle wozu (jeszcze wtedy na 107 smigały Volva) siedział menel. Gdy autobus wjechał ze sporą prędkością na rondo żul spadł z siedzenia na podłogę. Daleko tak nie zajechał, bo już na najbliższym przystanku kierowca z pomocą jakiegoś pasażera eksmitował go na przystankową ławkę. Mozna? Można.
W Toruniu obecność meneli w pojazdach komunikacji publicznej nikomu nie przeszkadza. Kiedyś w okolicach kolejowego dworca głównego dosyć późno w nocy widziałem w autobusie pijanego osobnika załatwiającego swoje potrzeby fizjologiczne w rzeźni. Nikt z pasażerów, których było dość sporo nie zainteresował się tym. Innym razem na pewnym ostrym zakręcie pijak spadł z siedzenia i dojechał turlając się po podłodze aż do pętli. Był wtedy niezły tłok, ale nikt nie zareagował. Wydaje mi się, że ten osobnik pojechał dalej z pętli w drugą stronę. Nikt go nie wyjmował. Czasmi zwykli pasżerowie są gorsi od meneli, np. w tłoku latem.
W Warszawie - szczególnie zimą, gdy jest mróz - zjawisko pojawiania się meneli w pojazdach komunikacji miejskiej (ale po za metrem) jest powszechne.
W metrze tacy ludzie nawet nie wejdą na stację - stażnicy i policja ich wyłapią. Natomiast w autobusach, czy tramwajach, nikt się nimi nie interesuje.
Był taki przypadek parę lat temu, jak jeszcze PKS Grodzisk Maz. obsługiwał warszawskie linie Jelczami 120MM.
Na pętli przy Dworcu Centralnym, do jednego z grodziowych Jelczy, wszedł bezdomny. W celu - wypróżnienia się. Facet pozostawił na fotelu swoje odchody... po czym wyszedł
Generalnie - w Warszawie - prowadzący pojazdy komununikacji miejskiej, nie reagują. A jeśli już, to sporadycznie
W metrze tacy ludzie nawet nie wejdą na stację - stażnicy i policja ich wyłapią. Natomiast w autobusach, czy tramwajach, nikt się nimi nie interesuje.
Był taki przypadek parę lat temu, jak jeszcze PKS Grodzisk Maz. obsługiwał warszawskie linie Jelczami 120MM.
Na pętli przy Dworcu Centralnym, do jednego z grodziowych Jelczy, wszedł bezdomny. W celu - wypróżnienia się. Facet pozostawił na fotelu swoje odchody... po czym wyszedł
Generalnie - w Warszawie - prowadzący pojazdy komununikacji miejskiej, nie reagują. A jeśli już, to sporadycznie
Ostatnio rzadko jeżdżę autobusami, ale z tego co zauważyłem u nas menelstwo oczywiście występuje, ale w małym stopniu. Jednak np. dziś się natknąłem na gościa "na żel mnie stać, ale na prysznic nie". Awanturował się z jakimś dziadkiem, że w naszych SU są fotokomórki (chociaż nie ma - coś "odbiło" drzwiom po prostu i się nie zamykały). Wepchał się koło mnie, także o "miłym zapachu" nie wspomnę. A chciałem się zdrzemnąć - ale wolałem nie ryzykować.
- Wojtek-MKM
- Posty: 574
- Rejestracja: 2010-08-06, 13:41
- Lokalizacja: Kraków Czyżyny
U mnie się zdarzało, że rewizor wyglądał na menela i zastanawiałem się skąd się wziął.Michalbc pisze:Menel i ważny bilet? U mnie dosyć czeste zjawisko. Co prawda - wyciagany, jak ma wsiasc rewizor, ale jest
Co do zjawiska przewozu takich ludzi to zależy od kierowcy. Jedni nie czują go to nie widzą problemu i jeżeli nie uprzykrzają im życia. Kiedy jednak zaczyna się awanturować to zwykle kierowca interweniuje, albo specjalnie nie otwiera którychś drzwi, żeby nie mógł wsiąść.
Raz się zdarzyła śmieszna sytuacja jak gość zasnął i kierowca go nawet nie ruszał na pętli bo stwierdził, że jak śpi to przynajmniej jest nie groźny i tak się obudził pod koniec następnego kursu.
W lecie to rzeczywiście idzie skonać i zastanawiam się czy ludzie nigdy nie słyszeli chociażby o dezodorancie w kulcePiotrek_2274 pisze:Śmierdzący bezdomni to i tak mniej częste zjawisko od tłumu niemyjących się "zwykłych" pasażerów (jednocześnie wyperfumowanych jakimś duszącym badziewiem), którzy niejednokrotnie bardziej uprzykrzają życie innym.
Ja miałem dosyć nie przyjemny przypadek w zimę. W czasie grudniowych testów SU12 Hybrid, natrafiłem na kurs, w którym jechało trzech lumpów.
Dwóch grzecznie siedziało, a trzeci stanął w środkowych drzwiach i rozprostował ręcę (na krzyż). Tak, że ani wejść, ani wyjść. Kobieta, która próbowała wejść została na przystanku, a ja wszedłem na siłę - popychając lekko gościa.
Pan był tak pijany, że się przewrócił. Po czym usiadł na stopniu - w otwartych drzwiach. I tak sobie siedział.
Autobus nie mógł zamknąć drzwi, bo panu było wygodnie. Pupa na stopniu, nogi na chodniku.... A więc staliśmy. Kierowca nie reagował
Toteż postowiłem, go podnieść i wypchnąć na przystanek. I tak udało się zamknąć drzwi. To było może brutalne, ale innego wyjścia nie było
Dwóch grzecznie siedziało, a trzeci stanął w środkowych drzwiach i rozprostował ręcę (na krzyż). Tak, że ani wejść, ani wyjść. Kobieta, która próbowała wejść została na przystanku, a ja wszedłem na siłę - popychając lekko gościa.
Pan był tak pijany, że się przewrócił. Po czym usiadł na stopniu - w otwartych drzwiach. I tak sobie siedział.
Autobus nie mógł zamknąć drzwi, bo panu było wygodnie. Pupa na stopniu, nogi na chodniku.... A więc staliśmy. Kierowca nie reagował
Toteż postowiłem, go podnieść i wypchnąć na przystanek. I tak udało się zamknąć drzwi. To było może brutalne, ale innego wyjścia nie było