Jelcz Berliet PR100
- Wojtek-MKM
- Posty: 574
- Rejestracja: 2010-08-06, 13:41
- Lokalizacja: Kraków Czyżyny
Re: Jelcz Berliet PR100
Mały odkop, gdyby ktoś chciał poczytać o PR100 http://transportnews.eu/km/katalog-auto ... J6hzw.link
Re: Jelcz Berliet PR100
Ja jako dzieciak - wtedy kilku latek - dosyć dobrze pamiętam Berliety PR100. Pamiętam je z kilku powodów:
1. po pierwsze, dosyć wygodne dla mnie - ówczesnego kajtka - niskie wejście. Pamiętam, że w tamtych latach miałem straszny problem z wejściem do autobusów, rodzice musieli mnie wnosić, szczególnie do Ikarusa 180 (NRD). W Berlietach było dużo wygodniej dla mnie
2. wysoka awaryjność. Często byłem świadkiem awarii. A propo mieliśmy sąsiada, który pracował jako kierowca MZK i jego berliet "uwielbiał" psuć się ... koło domu. Sąsiad zostawiał swój zdefekowany autobus na ulicy, szedł do domu "zadzwonić"... ale najpierw zjadł obiad. A potem przyjechał holownik i ściągnęli do zajezdni. Jak pech, to pech.
3. Moje wspomnienia są jednak również i negatywne... gdy jako dzieciak, podróżowałem do różnych znajomych lub rodziny z rodzicami, moi rodzice zazwyczaj usadawiali się w tylnej części pojazdu. Tam były wygodne fotele ustawione na nadkolu. Autobusy jeździły wtedy przeważnie przepełnione, ale nam się tam wygodnie podróżowało. Problem pojawiał się w momencie, gdy trzeba było wyjść. Naprawdę trudno było przecisnąć się do wyjścia
MZK w Warszawie prowadziło później testy Berliet PR 100 + przyczepka. Pomysł jednak się nie sprawdził
1. po pierwsze, dosyć wygodne dla mnie - ówczesnego kajtka - niskie wejście. Pamiętam, że w tamtych latach miałem straszny problem z wejściem do autobusów, rodzice musieli mnie wnosić, szczególnie do Ikarusa 180 (NRD). W Berlietach było dużo wygodniej dla mnie
2. wysoka awaryjność. Często byłem świadkiem awarii. A propo mieliśmy sąsiada, który pracował jako kierowca MZK i jego berliet "uwielbiał" psuć się ... koło domu. Sąsiad zostawiał swój zdefekowany autobus na ulicy, szedł do domu "zadzwonić"... ale najpierw zjadł obiad. A potem przyjechał holownik i ściągnęli do zajezdni. Jak pech, to pech.
3. Moje wspomnienia są jednak również i negatywne... gdy jako dzieciak, podróżowałem do różnych znajomych lub rodziny z rodzicami, moi rodzice zazwyczaj usadawiali się w tylnej części pojazdu. Tam były wygodne fotele ustawione na nadkolu. Autobusy jeździły wtedy przeważnie przepełnione, ale nam się tam wygodnie podróżowało. Problem pojawiał się w momencie, gdy trzeba było wyjść. Naprawdę trudno było przecisnąć się do wyjścia
MZK w Warszawie prowadziło później testy Berliet PR 100 + przyczepka. Pomysł jednak się nie sprawdził