Tutaj powinni bardziej wypowidzieć się koledzy z Wawkomu, daleko bardziej zorientowani niż ja, ale póki nic nie napisali, to spróbuję trochę pomóc.
Z tego co ja wiem - nie pracuję w MZA, ale co nieco coś tam do mnie trafia - MZA do niedawna robiła tak.
Póki mieli jeszcze bardzo dużo Ikarusów - a tak naprawdę wciąż ich jeszcze jeździ, bo o ile kasują "lewary", to "automaty" wciąż pozostają - to wszystkie autobusy, przeznaczone do "skasowania" albo były rozbierane na zajezdniach, jako dawcy części do innych pojazdów.
Albo trafiały na Włościańską. To jest specjalny zakład (do niedawna T4, a obecnie ORT), który specjalizuje się w samodzielnych remontach autobusów.
Tam rozbierano doszczętnie na czynniki pierwsze wszystkie Ikarusy. A następnie segregowano części, na:
- te będące w dobrym stanie i nadające się do powtórnego montażu bez regeneracji
- elementy nadające się do "regeneracji" i powtórnego montażu
- oraz elementy, które już są w złym stanie i nie rokują już nadziei na powtórne wykorzystanie - czyli złom (np. skorodowana kratownica, czy elementy mechaniczne, elementy metalowe) lub wyrzucenie na śmieci (zużyte uszczelki i inne materiały nie metalowe).
I z tego potem składano autobus, który wracał na linię.
Dla przykładu:
Jeśli byś się znalazł w Warszawie przypadkiem - i to w okresie, gdyby jeszcze jeździły Ikarusy, to Zwróć uwagę na np. szyby zarówno w oknach jak i w drzwiach. One mają tam pieczątki z datą produkcji. Popatrz sobie na datę produkcji kilku szyb - każde będzie z innego okresu, niektóre nawet z lat 80-tych. W przypadku Ikarusa 280.70 z 1997 roku, szyba - rok produkcji - 1986 r., może wzbudzić zdziwienie
Jak postąpi MZA obecnie ? Pewnie nadal część "kasowanych" Ikarusów trafi na Włościańską, ponieważ MZA nadal remontuje swoje Ikarusy - 280.37, 280.38, czy nawet już 280.70.
Jednakże część pojazdów rzeczywiście może być sprzedana na złom.