Kierowcy MPK Olsztyn staną przed sądem za hałasowanie
No to po co takie gadanie o hałasie Podali kierowców do sądu za hałas i w tej sprawie toczy się postępowanie karne, a nie w sprawie nadmiernej ilości spalin emitowanych do środowiska.
Tak i to dość bardzo, szczególnie Ikarus. Tylko, że on kopci zawsze na dość dużych obrotach silnika, przy ruszaniu też nieźle , więc zapewne w momencie ruszania mógłby zakopcać całe osiedle.J-31 pisze:Stary Ikarus bądź Jelcz (a mają tego trochę) potrafi nieźle nakopcić.
Bo odpowiedzialność karna sensu largo (czyli takze za wykroczenia) jest zawsze zindywidualizowana. Innymi słowy w zasadzie nie każe się za wykroczenie podmiotów zbiorowych. W efekcie za nieprawidlowe parkowanie zawsze zapłaci ten kto zaparkował samochód a nie jego firma.Ale dlaczego kierowców, a nie MPK?
Tak jest. Podobnie jak w spedycji np kierowca tira dostaje mandat a nie przedsiębiorstwo, któro go wynajmuje.Lopez pisze:W efekcie za nieprawidlowe parkowanie zawsze zapłaci ten kto zaparkował samochód a nie jego firma.
Tylko tak MPK postanowiło wyłączyć silnik kierowcom. To dlaczego kierowcy nie zrobili tego Być może uważali, że wyłączając silnik zepsują autobus i będą winni temu że się zepsuł. Tylko, że skoro był taki nakaz MPK to kierowcy nie mogliby być ciągnięci do odpowiedzialności za zepsucie autobusu. Czyli coś jest nie tak... W związku z tym
To zdanie jest mało prawdopodobne.KKS pisze:Ponoć MPK nakazało kierowcom wyłączać silniki, a oni nie posłuchali.
Być może "urzędnicy" z MPK nakazali silniki wyłączać, a mechanicy, z którymi jak wiadomo kierowcy maja dużo lepszy kontakt, nakazali im puknąć się w głowy i nie słuchać zarządu.ŁK-MZK pisze:Tylko tak MPK postanowiło wyłączyć silnik kierowcom. To dlaczego kierowcy nie zrobili tego Być może uważali, że wyłączając silnik zepsują autobus i będą winni temu że się zepsuł.
Tak to tłumaczyli w TV, a jak było naprawdę tego nie wiem.To zdanie jest mało prawdopodobne.
Ale co mają mechanicy do decydowania jak to zarząd odgórnie ustanowił to nie mieli prawa kierowcy ich słuchać. Poza tym jeśli by się miał zepsuć autobus to nie byłaby to wina ani kierowców ani mechaników jeśli zarząd tak zadecydował mimo konsultacji z nimi, bo nie wierze że takiej ów nie było.KKS pisze:Być może "urzędnicy" z MPK nakazali silniki wyłączać, a mechanicy, z którymi jak wiadomo kierowcy maja dużo lepszy kontakt, nakazali im puknąć się w głowy i nie słuchać zarządu.
Kierowcy jeśli mieli nakaz powinni gasić, a MPK by płacił za naprawy. Chyba, że kierowcom nic takiego nie powiedziano, albo powiedziano, że mają sobie z hałasem poradzić i za autobusy w momencie awarii będą również odpowiadać oni.
I tutaj bym się raczej zgodził z KKS-em. Często zdarza się tak, że Zarząd podejmuje jakąś decyzję, a pracownicy jej nie realizują z jakiegoś powodu - bo np. jest nie życiowa, albo skutkuje zwiększoną ilością awarii. Tak dzieje się w dużych firmach, gdzie nie prowadzi się kontroli.ŁK-MZK pisze:Ale co mają mechanicy do decydowania jak to zarząd odgórnie ustanowił to nie mieli prawa kierowcy ich słuchać
Zarząd udaje, że nic nie widzi. Mechanicy i kierowcy wzruszają ramionami.... a mieszkańcy robią swoje.
Może to trochę nie w temacie, ale blisko. Pewna mieszkanka Warszawy pozwała właśnie Państwowe Porty Lotnicze za hałas i spaliny - od startujących i lądujących samolotów na Okęciu. Takich pozwów będzie więcej...
... Najciekawsze jest jednak to zdanie, które znalazłem dzisiaj w Gazecie Stołecznej
To może trochę rzucić światło na sprawę oskarżenia kierowców MPK Olsztyn przez mieszkańców osiedla. Oni chcą mieć autobusy, którymi dojadą szybko do centrum Olsztyna. ¯adają komunikacji, ale .... nie chcą by autobusy im hałasowały pod oknami.Tadeusz Cieślak, emerytowany śpiewak Warszawskiej Opery Kameralnej, zapowiada nawet, że zażąda renty i sfinansowania zabezpieczenia jego domu przed hałasem. Jego posesję do pasa startowego dzieli zaledwie 150 m. Traci słuch. - Nie zamierzam się stąd wyprowadzać, bo mieszkam tu od lat. Ale chcę mieć godziwe warunki do życia - mówi.
Czyli wychodziłoby z tej wypowiedzi to, że kierowcy troszczą się o przedsiębiorstwo komunikacyjne nawet jeżeli zarząd mówi co innego.J-31 pisze:Zarząd podejmuje jakąś decyzję, a pracownicy jej nie realizują z jakiegoś powodu - bo np. jest nie życiowa, albo skutkuje zwiększoną ilością awarii. Tak dzieje się w dużych firmach, gdzie nie prowadzi się kontroli.
I teraz za tą dobroć serca zostali podani do sądu
Czy aby na pewno dyrekcja nakazała gaszenie silników, czy pozostawiła tą sprawę kierowcom
Ja myślę, że słowo "troska" jest jednak trochę przesadą.ŁK-MZK pisze:Czyli wychodziłoby z tej wypowiedzi to, że kierowcy troszczą się o przedsiębiorstwo komunikacyjne nawet jeżeli zarząd mówi co innego.
Oczywiście, w pewnym sensie tak, ale tu dużo zależy od podejścia zarządu. Jeżeli Zarząd zachowuje się po macoszemu i wydaje jakieś głupie zalecenia, których z jakichś powodów nie da się zrealizować. A potem tego nie nadzoruje i nadal ma "dobre samopoczucie". To kierowcy przejmują inicjatywę. Tak jest wszędzie.
Aczkolwiek - czy tak było w Olsztynie ? Nie wiem
Mamy tutaj jakiś ekspertów z Olsztyna na galerii, którzy mogliby rozwiać nasze wątpliwości i oddać to co się tam naprawdę dzieje
Zgadza się. Trochę mnie to dziwi, czemu skarga została złożona od razu do sądu, a nie do MPK. Skoro MPK nie egzekwowało tego co nałożyło na kierowców, to kierowcy za tą "inicjatywę" przepłacili postępowaniem wykroczeniowym i się muszą włóczyć po sądach.J-31 pisze:To kierowcy przejmują inicjatywę. Tak jest wszędzie.