MPK Częstochowa
Wiesz kibice szybciej zniszczą Autobus, niż tak pod palnikiem
[ Dodano: 2007-12-07, 20:42 ]
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,3 ... 42096.html
No i następny wypadek
[ Dodano: 2007-12-07, 20:42 ]
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,3 ... 42096.html
No i następny wypadek
- Marcin_558
- Posty: 4134
- Rejestracja: 2006-09-02, 19:08
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Łochowo
- Kontakt:
STRAJK W MPK CZęSTOCHOWA :
Strajk w MPK także we środę?
Strajk w MPK może się przedłużyć. Prawdopodobieństwo, by we środę ruszyła komunikacja, jest niewielkie Trwające cały wtorek rozmowy dyrekcji i wiceprezydenta Bogumiła Sobusia z kierowcami nie przyniosły rezultatów.
Wtorkowy strajk zaskoczył wszystkich: wprawdzie kierowcy i motorniczowie grozili protestem, ale kolejnego dnia, we środę. Poza tym główna przyczyna ewentualnego (środowego) protestu - zdawało się - przestała istnieć: dwa dni temu prezes MPK Krzysztof Nabrdalik wycofał się z pomysłu likwidacji tzw. przewozów pracowniczych. To autobusy, które o północy rozwożą kierowców i motorniczych do domów, a skoro świt przywożą ich do pracy.
- Mało kto nimi jeździ, bo nasi pracownicy mają własne auta. A koszty są duże, ponieważ autobusy objeżdżają ościenne miejscowości - tłumaczy nam pracownik MPK z kręgów zbliżonych do zarządu firmy.
- Nie każdy ma samochód. Jak mamy dojechać na godz. 4 rano? Poza tym nocne przewozy były od zawsze - odpowiadają kierowcy.
Skoro kursy pracownicze zostają (choć inaczej zorganizowane, co nie wszystkim się podoba) - to dlaczego załoga MPK wczoraj zastrajkowała, zaskakując pasażerów? Choć formalnie strajk to nie jest: - Kierowcy złożyli wnioski o urlop na żądanie. Nie wyjechał ani jeden tramwaj i autobus - mówi rzecznik MPK Roman Szymla.
Powód strajku: podwyżki
Powodem strajku jest podwyżka, o którą pracownicy od dawna toczą boje. Nie satysfakcjonuje ich 136 zł, jakie dostali od 1 stycznia, żądają więcej: - Usłyszeliśmy, że "albo, albo". Jeśli przewozy nocne, to bez wzrostu wynagrodzeń, który już nam obiecano - mówią oburzeni kierowcy.
Według MPK jest inaczej. W wysłanym rano komunikacie Urząd Miasta informuje, że spółka obiecała 214 zł podwyżki, a związkowcy chcą 350. - Podczas poniedziałkowego spotkania z udziałem związkowców, zarządu i członków rady nadzorczej ustalono, że 1 kwietnia zbierze się rada nadzorcza MPK [miasto jest jej 100-procentowym właścicielem spółki - przyp. red], która rozważy czy podwyżka proponowana przez związkowców jest w obecnej sytuacji finansowej firmy w ogóle możliwa. Mimo to motorniczy i kierowcy wzięli urlop na żądanie - mówi rzecznik Urzędu Miasta Ireneusz Leśnikowski.
Która wersja jest prawdziwa: MPK, czy protestujących? Wg naszych informacji prezes Nabrdalik rzeczywiście obiecał 214 zł podwyżki, tyle tylko, że kierowcy i motorniczowie nie otrzymywaliby już 150 zł nagrody wypłacanej od czerwca ubiegłego roku (jako ekwiwalentu podwyżki). W rezultacie podwyżka realnie wyniosłaby ok. 60 zł.
4 rano w zajezdni: bluzgi na kierownictwo
To tak rozsierdziło pracowników, że postanowili zastrajkować. Mobilizowano się wczoraj wieczorem. Dziś po godz. 4 rano w zajezdni zjawił się prezes Nabrdalik i jego zastępca Andrzej Głuch i namawiali pracowników, by nie składali wniosków o urlop na żądanie. Atmosfera - jak się dowiedzieliśmy - była bardzo gorąca. Leciały wyzwiska wobec kierownictwa firmy, które nic nie wskórało. Kierowcy i motorniczowie postanowili dziś nie pracować.
Relacjonuje jeden z kierowców: - Podszedł do nas prezes i pierwsze co powiedział, to że zaraz weźmie listę i zobaczy, kto wziął urlop na żądanie, a potem zrobi swoją listę, na której wpisze kto jest do zwolnienia. I dodał, że nie będzie podwyżek, bo my [jako firma] nie zarabiamy. Przecież to skandal! Uczciwie jeździmy! A jak miasto daje wciąż przywileje dla mieszkańców to niech da też dotacje na MPK
- Tak podchodzi do nas nasz prezes? Do ludzi mu oddanych? - dodaje drugi kierowca. - Dość już tego poniżania człowieka. Nie dość, że mało zarabiamy, to jeszcze chcą nam zabrać wszystkie przywileje. Wzięliśmy jeden dzień urlopu na żądanie. Mamy takie prawo. Ale jesteśmy w pracy. Dlaczego? Bo jak powiedzą nam, że zgadzają się na nasze postulaty, to mimo wolnego dnia wsiadamy do autobusów i tramwajów i jeździmy.
Rano pod biurowcem MPK panował spokój, ale przed godz. 11 zaczęli gromadzić się pracownicy: do tych, którzy rano nie wyjechali, dołączyli kierowcy, którzy przyszli na drugą zmianę.
Związkowcy zerwali negocjacje
Od rana w biurowcu toczyły się rozmowy z przedstawicielami załogi. Po godz. 10 prezes MPK wyjechał do magistratu na spotkanie z prezydentem.
Ok. 11 kierownictwo spółki wróciło do zajezdni w towarzystwie wiceprezydenta Bogumiła Sobusia. Pytania dziennikarzy, czy ruszy II zmiana kierowców i motorniczych (czyli o godz. 14), prezes Krzysztof Nabralik zbył milczeniem. Szybko zniknął w drzwiach biurowca, do którego ochrona nikogo nie wpuszcza.
Negocjacje trwały - ale bez efektu. W rezultacie pracy nie podjęła również druga zmiana biorąc wolne na żądanie. Potem obradowała rada nadzorcza spółki. Większość członków to ludzie wytypowani przez prezydenta. Dwie osoby reprezentują w radzie załogę.
Kierowcy zapowiadali, że również we środę nie podejmą pracy - biorąc kolejny dzień wolnego na żądanie bądź L4.
Jak dojechać? Auto, rower, pociąg
Na mieście zrobiło się bardzo nerwowo. Zwłaszcza na przystankach, na których pasażerowie bezskutecznie czekają na transport. Wielu trzymało w ręku bilet sieciowy - ważny właśnie od dziś. Pierwszy dzień miesiąca jest bowiem najczęstszym terminem doładowywania kart elektronicznych.
Miasto od razu się zakorkowało: kto żyw uruchomił własny samochód. Rano w al. Armii Krajowej sznur aut ciągnął się od "Kosmosu" do "Energetyka". - Najwcześniej taksówka może podjechać za półtorej godziny - informowały sieci taxi. Do większości korporacji w ogóle nie dało się dodzwonić - albo było zajęte, albo nie odbierano w ogóle, albo ktoś podnosił słuchawkę i od razu ją odkładał.
Desperaci wsiedli na rower - widać ich na ulicy nieco więcej niż zwykle, choć do amsterdamskiego pejzażu Częstochowie dużo brakuje.
Z Rakowa do centrum można się dostać pociągiem - ale kursuje on co godzinę. Mimo to z tej możliwości skorzystało wiele osób. - Zanim bym wytaszczyła rower z piwnicy i go doprowadziła do stanu użyteczności po zimie to bym szybciej na piechotę doszła - bulwersowała się Marta, studentka AJD - Spojrzałam na rozkład PKP w internecie, akurat pociąg miałam za 20 minut, a z domu na dworzec Raków blisko.
Wzięcie mają też PKSy które można złapać w wielu częściach miasta. Cena za przejazd - 2 zł. Za pociąg Raków-Dworzec Główny - 3 zł.
Kierowca do pasażerki: Możemy tak cały tydzień
- Czekam już 20 minut na przystanku przy ul. ¬ródlanej. Co się panowie dzieje? Ja muszę jechać do miasta? - pytała ok. godz. 11 stojących przed brama kierowców starsza kobieta.
- Strajk jest i nie będziemy jeździć- odrzekli.
- A długo? Mnie naprawdę bardzo się spieszy? - dopytywała
- Długo może nawet przez cały tydzień - odrzekł kierowca
- Jak to przez cały tydzień? Przecież ja nie mam czym się do miasta dostać?
- Jak nie dadzą nam podwyżek to jutro idziemy wszyscy na zwolnienie lekarskie i też nas nie będzie w pracy - dość nerwowo odpowiedzieli kierowcy. - Nie będziemy jeździć za 1500 zł. Koniec tego. Niech nas w końcu traktują jak ludzi. Niech za takie pieniądze prezes siada i jeździ.
Młodzież wzięła sobie wolne
W centrum jest teraz spokojnie, ubyło samochodów i taksówek, za to można spotkać mnóstwo młodzieży z plecakami, która fakt, że nie może dojechać do szkoły potraktowała jak dzień wolny. - Przecież nauczyciele zrozumieją - twierdzą Bartek i Adam, licealiści jednego z ogólniaków - A w domu głupio tak siedzieć, bo jest ciepło, więc na piechotę przyszliśmy do centrum.
¬ródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
link : http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,3 ... 76339.html
Już nie jest to prawdą. Właśnie przed chwilą z Radia Dla Ciebie, dowiedziałem się, że kierowcy i motorniczy dogadali się z Zarządem - otrzymają podwyżki. I komunikacja miejska w Częstochowie normalnie pracujeGazeta Wyborcza Częstochowa pisze:Strajk w MPK może się przedłużyć. Prawdopodobieństwo, by we środę ruszyła komunikacja, jest niewielkie Trwające cały wtorek rozmowy dyrekcji i wiceprezydenta Bogumiła Sobusia z kierowcami nie przyniosły rezultatów.
Hmmm. Tak, no to teraz rozumiem, że pracodawca w takiej sytuacji nie miał innego wyjścia.Lopez pisze:Urlop na żądanie jest niezależmy od woli pracodawcy. Wystaczy zresztą, że poinformuje się pracodawcę w dniu nieobecności, a to on musi się martwić co z interesem. Popularna nazwa urlopu na żądanie to zresztą "kacowe".
W tak trudnej sytuacji, to nawet gdyby prawnie zlikwidowano tzw. "kacowe", to związkowcy znaleźliby inny sposób na "nie przyjście do pracy".Lopez pisze:Od lat są postulaty, żeby to ograniczyć albo zlikwidować.
Zatem zgadzam się z Tobą, że to był skandal. Jest wiele różnych form protestu, strajk generalny to ostateczność. A tak zwykli ludzie zostali pozbawieni transportu publicznego bez ostrzeżenia.
- Marcin_558
- Posty: 4134
- Rejestracja: 2006-09-02, 19:08
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Łochowo
- Kontakt:
Częstochowa pożyczy ikarusy z Gliwic
W Częstochowie brakuje autobusów. Do czasu zakupu nowych mercedesów miejscowe MPK postanowiło więc wypożyczyć używane ikarusy z... Gliwic, pisze "Dziennik Zachodni".
Tak więc od 1 września częstochowian będą woziły m.in. 3 autobusy marki Ikarus 260 wypożyczone z PKM Gliwice. To rozwiązanie tymczasowe, które w żaden sposób nie wpłynie na komfort pasażerów - uspokaja Marcin Maranda rzecznik MPK w Częstochowie. Jak zapewnia, do Częstochowy trafią pojazdy sprawne techniczne, po przeglądach i remontach generalnych wykonanych w Solcu Kujawskim.
Po drobnej kosmetyce i przeróbkach technicznych mają obsługiwać linie miejskie do czasu sprowadzenia nowych mercedesów, na zakup których MPK podpisało umowę 10 lipca 2009 r.
- Gliwickie autobusy będziemy zatem oglądali najpóźniej do połowy listopada choć są duże szanse, że znikną z naszych ulic do końca października tego roku - dodaje rzecznik Marcin Maranda.
¬ródło: http://motoryzacja.wnp.pl/czestochowa-p ... 1_0_0.html