MZK Skierniewice
Prywatyzacja przedsiębiorstwa, które jest właścicielem zarówno taboru jak infrastruktury oznacza wprowadzenie mechanizmów wolnorynkowych czyli likwidacje mniej dochodowych linii. Myślę, że nikt nie zmusi prywatnego przedsiębiorstwa by utrzymywało nierentowne dla niego trasy, nawet umowa prywatyzacyjna bo żaden prywaciarz nie będzie dopłacał do felernego interesu. Znam doświadczenia z niektórych angielskich miast, gdzie bez kontroli magistratu jeździ po mieście kilka różnych firm.Lopez pisze:A to dlaczego?
Dalej - nie wierzę by MZK Skierniewice było tak interesujące by ewentualny inwestor zainwestował duże pieniądze w modernizacje firmy. Nie jest to tak "łakomy kąsek" by zainteresowali się nią światowi potentaci. MZK jest na tyle małą firmą, że obejdzie się bez prywatyzacji. Niektórzy powiedzą: no to utworzyć ZTM. Pytam: po co budować kolejną zbiurokratyzowaną instytucję? Jest wiele firm konsultingowych, które zrealizowałyby takie zlecenie jak przeprojektowanie systemu komunikacji miejskiej w Skierniewicach za dużo mniejsze pieniądze.
Czemu nie miałby być zainteresowany jakiś inwestor MZK Skierniewice? Jak "niedochodowy" ZKM Tczew, PKS Tczew (do dziś kiepska sytuacja) zostały przejęte przez Connex (Veolię) to czemu nie MZK? Prywatyzacja w Tczewie jest tego najlepszym przykładem (nie wiem czemu sukces prywatyzacji tej przypisywał sobie pan Adamowicz - prezydent Gdańska w jednym z wywiadów kiedyś dla TVP3 Gdańsk ) Może prywatyzacja tez by była dobrym pomysłem dla Skierniewic?
OK. Jeśli jednak chodzi o nierentowne linie to i tak ktoś kiedyś musi straty pokryć. Jeśli więc miasto dopłacałoby do wybranych linii, które same nie mogą się utrzymać a jednocześnie przewoźnik żyłby sobie jako tako na tych nieco "tłustszych", to myślę, że dla wszystkich byłoby najlepiej.TLG pisze:Prywatyzacja przedsiębiorstwa, które jest właścicielem zarówno taboru jak infrastruktury oznacza wprowadzenie mechanizmów wolnorynkowych czyli likwidacje mniej dochodowych linii. Myślę, że nikt nie zmusi prywatnego przedsiębiorstwa by utrzymywało nierentowne dla niego trasy, nawet umowa prywatyzacyjna bo żaden prywaciarz nie będzie dopłacał do felernego interesu.
Myślę, że chociażby Veolia może być zainteresowana w tym wypadku.
I kupi jakieś *** typu autosany H9-21 rocznik produkcji 2007 albo inne conecta, względnie SV...Lopez pisze:Myślę, że chociażby Veolia może być zainteresowana w tym wypadku.
Gdyby miasto ogłosiło przetarg na obsługę n linii taborem autobusowym maksymalnie 3-letnim to za rozsądne stawki ktoś by się tego pewnie podjął.
Albo MPK by miało pretekst żeby kupić autobusy.
Nie wiem czy po awanturze w Kielcach będą tacy zainteresowani przejmowaniem przedsiębiorstw komunikacji miejskiej. Z resztą gdzieś już słyszałem, że Veolie przestaje interesować komunikacja miejska.Lopez pisze:Myślę, że chociażby Veolia może być zainteresowana w tym wypadku.
Wszystko to daje prywaciarzowi pole do krętactw. Nie można od razu zmierzać do prywatyzowania i wyprzedawania wszystkiego co państwowe "w imię idei". "Prywatne" nie zawsze równa się "lepsze", zwłaszcza, że prywatyzacja w tej sytuacji na prawdę nie ma uzasadnienia. Jednak to jest moja opinia, można się z nią zgadzać albo nie.Lopez pisze:Jeśli jednak chodzi o nierentowne linie to i tak ktoś kiedyś musi straty pokryć. Jeśli więc miasto dopłacałoby do wybranych linii, które same nie mogą się utrzymać a jednocześnie przewoźnik żyłby sobie jako tako na tych nieco "tłustszych", to myślę, że dla wszystkich byłoby najlepiej.
W pierwszym swoim poście w tym temacie zasugerowałem przebudowę zarówno układu linii jak i rozkładów. Co prawda w Skierniewicach byłem raptem kilka razy i nie udało mi się zapoznać z tą komunikacją jednak są dwie różne rzeczy, które by się przydały: po kilka opcji danej linii (odpowiednio oznaczone by nie zasiać zamętu) i jeden centralny punkt przesiadkowy wraz z liniami kursującymi w jakimś określonym takcie by do minimum skrócić czas oczekiwania na przesiadkę. Coś podobnego (bez taktu wprawdzie) działa w dużo mniejszym Grodzisku Mazowieckim i sprawdza się.tczewianin pisze:Ciekawe czy ktoś pomyślał może o zmianie tras niektórych linii w Skierniewicach....
Dlaczego niby model warszawsko-gdyński miałby się w Skierniewicach nie sprawdzić? Bo są małe? Sprywatyzowanie organizacji i tak oznacza, że miasto będzie musiało pilnować prywaciarza, żeby sobie nie zaoszczędził tu i ówdzie, a zorganizowanie KM nie musi pochłaniać aż tak wielu środków i etatów, a jest wtedy gwarancja, że sytuacja nie ulegnie pogorszeniu.
Ale Skierniewice są jednak 2 razy mniejsze od Płocka więc nie ma co porównywać. Płock nie musi mieć jednego węzła przesiadkowego, ale Skierniewice już raczej powinny. W końcu Skierniewice to małe miasto, dlatego większość linii powinna zaczynać i kończyć w jednym miejscu lub wariant drugi: przejeżdżać przez jeden centralny punkt miasta. Takim chyba jeśli się nie mylę powinien być dworzec PKP.