Udało mi się w końcu dorwać elektrycznego Ursusa.
Złapać jeden z dziesięciu tych autobusów na mieście to jest po prostu loteria. Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie sprawiło mi to tyle problemów co teraz. I żeby to był jeden autobus, to OK, można by to zrozumieć, ale tych autobusów jest aż ... sztuk 10
.... A polowałem na nie trzy miechy
... a dzisiaj po prostu wyszedłem z domu, stanąłem na przystanku - i autobus tak po prostu przyjechał.
#1994, obsługiwał linię 166... pech jednak chciał, że tym razem nie zabrałem aparatu, więc nie mam zdjęć ani ujęć filmowych, które sobie od dawna obiecuje
Linia 166, jest dosyć trudna linia dla elektryków:
- częste przepełnienia,
- trasa linii jest długa i normalnością są częste korki,
- dwa strome podjazdy (na ul. Belwederskiej i Książęcej),
- kilka długich, szybkich odcinków, gdzie aż się prosi o to by "przycisnąć".
Postanowiłem, że choć tym razem nie będzie zdjęć, to jednak przejadę się tym autobusem dłużej. I pojechałem nim z mojego Natolina aż do "Wileniaka". Po drodze zaliczyłem wspomniane powyżej szybkie odcinki i jeden z dwóch pojazdów - tzn. na ul. Belwederskiej. W tym kierunku, ul. Książęcą zjechaliśmy w dół. No i ...
1. Ogólne wrażenia z jazdy są pozytywne.
Elementy wykończeniowe są bardzo dobrze spasowane. Nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, autobus jest bardzo cichy w środku. Fajnie, przyjemne zawieszenie powoduje, że jedzie się tym naprawdę całkiem wygodnie
Porównać go można do tyskich Solarisów Trollino. Różnica z trolejbusami jest jednak taka, że
- po pierwsze w Ursusie z tyłu jest duża szafa, a w niej słychać stale pracujący jakiś wentylator. Nie jest on bardzo głośny, ale słyszalny - w Solarisach Trollino, tych najnowszych (ST12M) tak dużej szafy nie ma, jest ona zminimalizowana - i jest nieco ciszej niż w elektrycznym Ursusie
- w trolejbusach dosyć często hałasują "szelki", słychać je szczególnie na "zwrotnicach" - tutaj tego nie ma , ale ... przy większych nierównościach telepie się ramię. Słychać go gdy pojazd wpadnie w większy rezonans
Elektronika pracuje cicho. Głównie słychać elementy mechaniczne - czyli dokładnie tak jak w Solarisach Trollino. Tutaj jest naprawdę porównywalnie
2. Wnętrze
Zrobiło na mnie bardzo miłe wrażenie. Jest duża rzeźnia wygodna - tego nie ma w SU12Electric. W Solarisie jest rzeźnia, ale przesunięta względem II-gich drzwi. Ten układ jest nie praktyczny.
Tutaj Ursus rozwiązał to lepiej. Jedyny minus to ogromna szafa, producent musiał zrezygnować z dwóch foteli, które zwykle stoją ustawione tyłem do szafy. Rozwiązanie jest dokładnie takie samo jak w Solbusie SM18LNG - tam też siedzi się tyłem do kierunku jazdy i twarzą na ścianę
W pierwszym członie pojazdu mamy osiem foteli ustawionych tyłem do kierunku jazdy. Okazuje się, że w przypadku tego pojazdu, to jest praktyczne rozwiązanie, dzięki temu producent zyskał sporo miejsca - m.in. na rzeźnię
3. Pulpit - VDO
Bardzo ładny, czytelny, bez zbędnych przycisków, ale w przeciwieństwie do tego co czasami można spotkać w elektrycznych Solarisach, nie ma na pulpicie w zasadzie żadnej informacji o poziomie rozładowania baterii. W zasadzie prócz zegara prędkości, kierowca ma jeszcze wyświetlacz i trzy ikony. Jeden pokazuje światła (nie wiedzieć czemu światła do jazdy pokazują mu się na granatowo, czyli tak jak długie, wg. mnie powinno być na zielono).
Natomiast dwie pozostałe ikony to enigma. Jedna ikona to pozioma żółta linia, a drugi to jakiś nieustalony element w kolorze czerwonym. Nie wiem co pokazują, trzeba by chyba zajrzeć do instrukcji obsługi. Dziwi mnie jednak, że elektronika nie pokazuje kierowcy procentowego rozładowania baterii
Dziwi mnie jeszcze jedno rozwiązanie. Naciśnięcie przycisku "drzwi" przez pasażera objawia się u kierowcy migotaniem przycisku do otwierania drzwi. Jest to głupie, bo takie migotanie, może przeszkadzać kierowcy prowadzenie pojazdu po zmroku. Co ciekawe naciśnięcie przycisku przez pasażera powoduje, że nie tylko migocze podświetlenie przycisku, ale pojawia się komunikat na pulpicie oraz czerwony komunikat "STOP" na sterowniku R&G. Ten sam komunikat pojawia się w tym samym czasie na ekranach w części pasażerskiej
4. Rozruch - czyli pęd, popęd i inne takie
Autobus jest bardzo żwawy, ale próba mocniejszego "przyciśnięcia" go kończy się tym, że załącza się "kaganiec" i pojazd zaczyna szarpać. Jest to bardzo odczuwalne i mało przyjemne.
Taką sytuację mieliśmy na moście Poniatowskiego. Kierowca zajął sobie lewy pas, by potem skręcić na rondzie Waszyngtona w lewo. No i usiłował mocniej rozpędzić pojazd. Do pewnego momentu był dobrze i autobus ładnie gonił, ale po przekroczeniu pewnej prędkości załączył się ogranicznik prędkości i pojazdem zaczęło wyraźnie szarpać. Wtedy kierowca odpuścił i autobus jechał dalej płynnie.
Nie sprawdziłem tego, ale na moje oko ograniczenie jest gdzieś między 50 a 60 km/h. I wtedy - sorry, więcej się nie da
Autobus jest dosyć szybki i szybko się rozpędza. Ma to znaczenie gdy po ruszeniu z przystanku - kierowcy samochodów nie przepuszczają tak chętnie autobusu - po prostu czasami, trzeba sobie wywalczyć miejsce na drodze. W przypadku Ursusa - nie ma to większego problemu
Podjazd na Belwederskiej. Tutaj autobus zrobił na mnie ponowne miłe wrażenie. Pomimo tego, że był przepełniony, bardzo dobrze poradził sobie z podjazdem. Wjechał bez większego wysiłku.
Reasumując. Autobus zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale szlak mnie trafia brak jakiegoś długookresowego przemyślenia co do eksploatacji tych autobusów. Nie ma ładowarek na mieście. Dopiero teraz, gdy autobusy już jeżdżą zaczyna się o tym myśleć, ale na razie mówi się o instalacji dwóch ładowarek (zapewne osobno jedna dla Solarisa i jedna dla Ursusa
) na pętli Konwiktorska, ale na razie słyszałem o instalacji na tej jednej pętli.
Najnowsze wieści są takie, że te autobusy mają trafić do obsługi linii 178, ale o tym, że mają na nią trafić to mówi się dopiero teraz, bo wcześniej ZTM chciał skierować je do obsługi linii 192... i nawet na niej jeździły, potem zniknęły na dłużej - z powodu wprowadzenia poprawek. I od tego czasu cała dziesiątka tuła się po różnych liniach, a ponieważ baterie umożliwiają przejechanie raptem 100km, więc dyspozytorzy wysyłają je na kursy szczytowe - gdzie popadnie. I tak naprawdę nikt nie wie gdzie, bo swego czasu na Wawkomie jeden z użytkowników wypisywał brygady, ale z moich obserwacji wynika, że często były jakieś odstępstwa
Czyli jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim zobaczymy je na stałe na linii 178. To zależy od tego, czy ładowarka zostanie zainstalowana na Konwiktorskiej. MZA zapowiada, że może jeszcze w tym roku... ale morze jest szerokie i głębokie, a czasami pofalowane. Czyli nadal trzeba będzie mieć sporo szczęścia, aby to złapać. Następnym razem zabiorę ze sobą kamerę