Praca kierowcy autobusu
Dobre pytanie…J-31 pisze:A co dla Ciebie nie jest przejawem buractwa ?
Jeśli już jesteśmy w temacie — ostrzeganie awaryjnymi przed niebezpieczeństwem (np. zator). Odpowiedź zaś na to pytanie nie jest taka łatwa jak to się wydaje, gdyż wiele przejawów buractwa jest wg mnie całkiem normalnym zachowaniem, które powinno się popierać.
Na pewno nic sie nie zmieniło - przynajmniej od wprowadzenia tego przepisu. Inną sprawą jest powszechne nieprzestrzeganie przepisów - tego i innych - przyzwolenie na to oraz dość częste dziwne nadinterpretowanie zapisów prawnych na swoją korzyść. Czasami się zastanawiam czy w Prawie o Ruchu Drogowym nie powinien zostać dodany paragraf: W/w przepisy nie mają zastosowania na terenie RP Ot, polska rzeczywistość...Kozik pisze:Może coś się zmieniło w tej materii. Ja pamiętam, że w tym kontekście przestrzegano mnie jak chodziłem na kurs na prawko na autobus, by zbytnio nie ufać temu przepisowi. Jeden z punktów dekalogu kierowcy mówi "Nigdy nie wypuszczaj autobusu z zatoki...
W większości przyadków gdy uzasadnione jest dziękowanie awaryjnymi daje to satysfakcję kierowcy, który ustąpił pierwszeństwa, pokazauje mu, że to co zrobił jest doceniane, a nie na zasadzie "bez łaski" i mobilizuje do podobnych kulturalnych zachowań w przyszłości. Wcale nie czuję burakiem dziękując gdy mnie ktoś wypuścił i nawety cierpliwie poczekał zanim wyjadę bo, np. nie byłem przygotowany do tego, że ustąpi. A oprócz dziękowania awaryjnymi funkcjonuje jeszcze gest, zwany "rąsia" Podczas opuszczania zatoki wystawia się dłoń przez okienko, co jest dobrze widoczna przy opuszczaniu zatoki.„Dziękowanie” awaryjnymi to też przejaw buractwa.
@U2W Nie jestem mocny z przepisów, więc nie będę podważał Twojego autorytetu. Wiem tylko, że także u nas w zakładzie przypadki kolizji w takich okolicznościch obwiniały kierowców autobusów. Niestety nie znam dokladnych okoliczności i na czym polegała nadinterpretacja tego przepisu..
Ponownie mówię, że nie jestem żadnym autorytetem - po prostu czytam i nie staram się kombinować a w tym przypadku nie ma co kombinować, bo przepis jest jasny. Kiedyś odbyłem dyskusję właśnie na temat tego konkretnego artykułu z gościem, który oczywiście nie był kierowcą autobusu ale za to był typowym "ekspertem", takim, co wszystko wie i na wszystkim się zna. Jego interpretacja była następująca: Jest napisane, że ma obowiązek zwolnić (jakoś nie zauważył, że również w razie potrzeby należy się zatrzymać ) ale nie jest napisane, że autobus ma pierwszeństwo, więc tym samym nie musi autobusu puścić z zatoczki Drugą stroną medalu (tą, wg której odpowiedzialnością obciąża się kierowców autobusów) jest najprawdopodobniej "cudownie uniwersalny" zapis o "zachowaniu szczególnej ostrożności", który praktycznie można stosować jako argument przy każdej okazji.Kozik pisze:Nie jestem mocny z przepisów, więc nie będę podważał Twojego autorytetu... u nas w zakładzie przypadki kolizji w takich okolicznościch obwiniały kierowców autobusów.
Tak, tylko co pomyślałby o mrugnięciu taki np. zagraniczny kierowca albo ja? Pewnie coś w tym stylu, tylko w innym języku:
„Bulwa nać Nie dość, że w tej Polszy mają takie złomiaste autobusy, to w dodatku akurat ten jadący przede mną musiał nawalić! Zmienićpaszmienićpaszmienićpas…”
Nie lepiej raz mignąć kierunkowskazem lewym, a raz prawym? Na pewno nie zostanie to źle odebrane.
„Bulwa nać Nie dość, że w tej Polszy mają takie złomiaste autobusy, to w dodatku akurat ten jadący przede mną musiał nawalić! Zmienićpaszmienićpaszmienićpas…”
Nie lepiej raz mignąć kierunkowskazem lewym, a raz prawym? Na pewno nie zostanie to źle odebrane.
Przecież jeśli się nie mylę to zza granicy przyszła moda na dziękowanie za umożliwienie wyprzedzania, itp. więc dlaczego ten gest miałby być niezrozumiały dla obcokrajowca?plocmaster pisze:Tak, tylko co pomyślałby o mrugnięciu taki np. zagraniczny kierowca albo ja?
Przyznam się, że jako zwykły pracyjący śmiertelnik nie zawsze mam czas "po prostu czytać" Ale myślę że jednoznacznie wyjaśniłeś tą kwestię. To, że trzeba nieustannie zachowywać szczególną ostrożność na polskich drogach to jest standard. Poza tym jak mawiają kierowcy: nie sztuką jest nie mieć kolizji z własnej winy, sztuką jest wcale nie mieć kolizji, myśleć za siebie i innych i uprzedzać skutki cudzych błędów i głupoty".u2w pisze:po prostu czytam bo przepis jest jasny.
Możliwe, ale za granicą robi się to raczej w inny sposób a światła awaryjne służą do informowania o niebezpieczeństwach, np. o nadciągającym korku drogowym albo o tym, że kierowca autobusu właśnie wyrwał z podłogi dźwignię biegów i nie ręczy za to, co autobus zrobi.Przecież jeśli się nie mylę to zza granicy przyszła moda na dziękowanie za umożliwienie wyprzedzania, itp. więc dlaczego ten gest miałby być niezrozumiały dla obcokrajowca?
Pojedzie dalej jako automatplocmaster pisze:kierowca autobusu właśnie wyrwał z podłogi dźwignię biegów i nie ręczy za to, co autobus zrobi
Mój instruktor zawsze powtarzał - najważniejsze, żeby dojechać.. I to nie jest kwestia odpowiedzialności prawno-finansowej. Tutaj liczy się komfort i poczucie bezpieczeństwa pasażerów, ich czas, zarazem prestiż firmy, etc.u2w pisze:I tu trafiłeś w sedno
Kiedyś byłem świadkiem jak kierowca wyrwał lewarek skrzyni biegów, ale to było w ciężarówce. To był fajny widok. Nie wiem jak jest w Jelczach.plocmaster pisze:To wyrwij sobie dźwignię biegów w M11 i jedź sobie dalej.Kozik pisze:Pojedzie dalej jako automat
PS. Wczoraj wypuściłem Ikarusa (MZA) z zatoczki. Kierowca, ładnie podziękował mi ręką.
Pamiętam jak swego czasu (w PR110 lub Migach) były lewarki, które po prostu można było wyciągnąć. W razie czego służyły jako argument przekonujący w dyskusjach z co niektórymi pasażerami
Ostatnio zmieniony 2006-04-15, 20:57 przez u2w, łącznie zmieniany 1 raz.
Nigdzie nie sugerowałem, że kierowca mógłby użyć lewarka i nie jest to całkowicie OT....56247 pisze:Sugerujesz,że zamiast tego mógłby użyć "lewarka".J-31 pisze:Kierowca, ładnie podziękował mi ręką.
Bo nie jest dla mnie jasne czy Twój dopisek jest całkowicie OT,czy dotyczy tematu "dyskusji siłowych"...
...Tą wypowiedzą jedynie zwróciłem uwagę, że i u nas, w Warszawie, mamy naprawdę kulturalnych kierowców, którzy potrafią kulturalnie podziękować. Czyli wypowiedź jak najbardziej w temacie. Zresztą zawsze lubiłem naszych kierowców i nadal lubię...
Jeśli chodzi o Sanok to u nas można spotkać bardzo miłych i kulturalnych kierowców. Zazwyczaj pozdrawiają się poprzez pomachanie, kiedy się mijają, natomiast gdy kierowca widzi jakiegoś swojego znajomego to do niego trąbi. U nas też kierowcy bardzo rzadko przeklinają, ale jak już się tak stanie to tylko w przypadku mocnego stresu. Niestety, kilka lat temu było znacznie gorzej. Kierowcy zamykali pasażerom drzwi przed nosem itd. Pamietam nawet, jak raz wsiadałem do Jelcza M11 na linii 13 ostatnimi drzwiami i ja zdążyłem wejść do autobusu.Moja babcia wbiegła do autobusu i potykając się o stopień upała. Nic się jej nie stało,ale wskutek upadku nogi zwisały jej na ostatnim stopniu. Kierowca nie zauważył upadku i z całej siły zamknął drzwi przytrzaskując mojej babci nogi. Na szczęście po interwencji pasażerów udało sie otworzyć drzwi. Obecnie już sie to nie zdarza, gdyż pasażerowie widząc, że ktoś biegnie na przystanek, by złapać autobus zatrzymuja sie w trakcie jazdy i otwierają drzwi "spóźnialskim". Jeśli zas chodzi o fotografowanie to ich reakcja jest obojętna. raz tylko kierowca wymierzył mnie wzrokiem podczas fotografowania, a tak to jest im to obojętne. Czasem tylko kierowcy śmieją sie między sobą, ze jakiś szaleniec ich dzisiaj fotografowął, ale jest to zazwyczaj pogodny śmiech .
Jak można zamknąć z całej siły lub nie ? Przecież kierowca nie ma wpływu na siłę zamykaniaAdrian_ pisze:Kierowca nie zauważył upadku i z całej siły zamknął drzwi
W jaki sposób to robią ? Hamulca bezpieczeństwa nie ma w autobusach, więc jak pasażerowie zatrzymują autobus, żeby ktoś jeszcze wsiadł ?pasażerowie widząc, że ktoś biegnie na przystanek, by złapać autobus zatrzymuja sie w trakcie jazdy i otwierają drzwi "spóźnialskim".