Kontrola biletów vs. pasażerowie
Warszawa: Kontrola pod osłoną nocy
http://www.onet.tv/kanar-w-nocnym-autob ... ,klip.html
http://www.onet.tv/kanar-w-nocnym-autob ... ,klip.html
Więc tak w Dębicy tak to wygląda na początku chodziło tylko dwóch kanarów teraz jest dwóch i się dzielą robotą.A jeżeli kanar wchodzi do autobusu to wyciąga indytifikator i mówi bileciki do kontroli prosze wyciągnąć ci ludzie co chcą wysiąść na tym przystanku co wsiadł kanar też im sprawdza a później szybko wysiadają kierowca cierpliwie czeka.Ostatnio spotkałem się z takim czymś że kanar wchodzi jak autobus jedzie w jedyn kierunku potem wraca i znów wsiada spowrotem.Najwięcej osób na gape jeździ we wakacje.Jeden kierman powiedział mi że teraz ma to się zmienić że jest jakiś plan na gapowiczów.
¬ródło:POLSKA Gazeta Wrocławska pisze:Nie pojedziesz już na gapę
Co drugi pasażer we Wrocławiu nie płaci za przejazd autobusem czy tramwajem Fot. Michał Pawlik
W mieście będzie aż osiem razy więcej kontrolerów biletów. Urzędnicy chcą w ten sposób walczyć z plagą gapowiczów.
Wrocław traci co roku miliony złotych, bo nie jest w stanie złapać i ukarać wszystkich tych, którzy jeżdżą komunikacją miejską na gapę.
Urzędnicy mówią jednak dość. Jak się dowiedzieliśmy, w magistracie kończą się właśnie prace nad rewolucyjnymi zmianami w sposobie kontroli biletów we wrocławskich autobusach i tramwajach. Za kilka tygodni nowe przepisy w tej sprawie ma zatwierdzić prezydent Rafał Dutkiewicz.
Na czym polegają zmiany? Po pierwsze, na znacznym zwiększeniu liczby kontrolerów. Dziś w ponad 500 tramwajach i autobusach MPK pracuje ich zaledwie 24. Do jesieni liczba ta ma wzrosnąć blisko ośmiokrotnie: aż do 200. Oznacza to, że kontrolerów można będzie spotkać niemal w co drugim pojeździe komunikacji miejskiej.
Po drugie, sprawdzanie, czy pasażerowie zapłacili za przejazd nie będzie już zadaniem Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, ale samego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. To ono traci dziś na gapowiczach, więc i jemu szczególnie powinno zależeć na walce z nimi.
W ciągu miesiąca kontrolerzy łapią we Wrocławiu tylko około 3 tys. gapowiczów.
Trzecia planowana zmiana to wprowadzenie zasady, że kontrolę biletów będą mogli prowadzić także kierowcy autobusów MPK. Wzorem swoich kolegów z autobusów DLA, będą mogli wpuszczać pasażerów do pojazdów tylko przednimi drzwiami i wyrywkowo prosić ich o okazanie przejazdówek. Pozostałe drzwi służyłyby tylko do wysiadania z autobusów.
Miasto pracuje też nad nowymi, korzystniejszymi taryfami dla uczniów i studentów. Jak szacują urzędnicy, to właśnie młodzi ludzie najczęściej nie kupują biletów.
Tylko w ubiegłym roku Wrocław musiał z miejskiej kasy dopłacić do swojej komunikacji aż 120 milionów złotych. Z kar za jazdę bez biletu udało się odzyskać zaledwie 2 mln zł.
Jeszcze kilka lat temu w stolicy Dolnego Śląska pracowało stu kontrolerów. Do sprawdzania biletów wynajmowano prywatne firmy. Ale z zasady tej zrezygnowano z powodu wielu skarg mieszkańców.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjnie szacuje, że każdego dnia wrocławskimi autobusami i tramwajami jeździ około 500 tys. pasażerów. Tymczasem zatrudniani przez miasto kontrolerzy bez biletów łapią jednego dnia statystycznie zaledwie setkę wrocławian.
Czy oznacza to, że jesteśmy tak bardzo uczciwi? Nic z tych rzeczy. Po prostu miasto zupełnie nie radzi sobie ze sprawdzaniem biletów.
Komisja komunikacji w radzie miejskiej oszacowała niedawno, że bez biletów może jeździć nawet co drugi pasażer.
- Od roku nie kupuję biletów. Spotkanie "kanara" to jak trafienie szóstki w totolotka - przekonuje Marcin, student Politechniki Wrocławskiej, z którym wczoraj rozmawialiśmy w autobusie nr 145. - A nawet jeśli ktoś ma pecha, zapłaci karę raz. To i tak tańsze, niż bilet miesięczny. Spotkanie kontrolera drugi raz graniczy z cudem - tłumaczy młody człowiek.
- Taka postawa to zwykła kradzież - irytuje się Iwona Czarnacka, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Ale dziś MPK może tylko narzekać i liczyć straty spowodowane jazdą bez biletów. Samo kontroli biletów nie prowadzi. Tym zajmuje się Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta.
Krzysztof Kubicki ze ZDiUM przekonuje, że przyczyną wielkiej liczby gapowiczów jest to, że Zarząd Dróg nie może zatrudnić więcej kontrolerów. Nie ma na to pieniędzy.
W magistracie szykują jednak komunikacyjną rewolucję. Powstają nowe miejskie przepisy zakładają przeniesienie obowiązku kontroli biletów do MPK. Przewidują też znaczne zwiększenie liczby kontrolerów. Kontrole będą mogli prowadzić także sami kierowcy i motorniczy.
MPK już kilka lat temu zajmowało się kontrolami. Miasto uznało jednak, że lepiej poradzi sobie z tym ZDiK (obecny ZDiUM). Później wynajmowano firmy specjalizujące się w kontrolach. Zrezygnowano z nich jednak, bo na sposób ich pracy skarżyli się pasażerowie.
Egzaminu nie zdały też wspólne kontrole ze strażnikami miejskimi. Pasażerowie, widząc mundur, albo szybko kasowali bilet, albo wysiadali na najbliższym przystanku.
Tak robią inni
Inne polskie miasta też mają problemy z gapowiczami. I od dawna próbują z nimi walczyć.
Katowice zaangażowały do pracy kierowców swoich autobusów. Otwierają oni tylko przednie drzwi pojazdu, sprawdzając bilety pasażerów. Ci, którzy nie mają przejazdówek okresowych, muszą na oczach kierowcy skasować bilet jednorazowy. Inaczej do autobusu nie zostaną wpuszczeni.
Kraków z kolei postawił na firmy zewnętrzne. Zatrudniają one w sumie 150 osób odpowiadających za kontrole. Więcej niż we Wrocławiu kontrolerów jest też np. w Łodzi (70), Gdańsku (50) i Poznaniu (60). Porównywalną liczbą ma tylko Lublin (22).
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/987371.html
W tym Wrocławiu naprawdę mają za dużo pieniędzy. Jak tak mała liczba pracowników ma wyłapywać gapowiczów. Dopiero teraz się za to biorą. nawet w JG wiedzą, że uświadczenie kanara w stolicy Dolnego Śląska to cud.Skoda 16T pisze:Na czym polegają zmiany? Po pierwsze, na znacznym zwiększeniu liczby kontrolerów. Dziś w ponad 500 tramwajach i autobusach MPK pracuje ich zaledwie 24.
Taki cwaniaczek powinien zostać przykładnie ukarany, bo aż mnie krew zalewa jak słysze wypowiedzi takich kombinatorów. I pomyśleć, że on jest studentemSkoda 16T pisze:- Od roku nie kupuję biletów. Spotkanie "kanara" to jak trafienie szóstki w totolotka - przekonuje Marcin, student Politechniki Wrocławskiej, z którym wczoraj rozmawialiśmy w autobusie nr 145. - A nawet jeśli ktoś ma pecha, zapłaci karę raz. To i tak tańsze, niż bilet miesięczny. Spotkanie kontrolera drugi raz graniczy z cudem - tłumaczy młody człowiek
Zazwyczaj biletów nie kasują cwaniaki, a nie ludzie bardzo ubodzy. Ceny biletów nie są takie wysokie. Wątpię żeby to zachęciło do uczcwości.Skoda 16T pisze:Miasto pracuje też nad nowymi, korzystniejszymi taryfami dla uczniów i studentów
A nad czym tu pracować? Dać normalnie 50% ulgi i po sprawie.marekJG nie pisze:Miasto pracuje też nad nowymi, korzystniejszymi taryfami dla uczniów i studentów
Wszystko jest na dobrej drodzemarekJG pisze:Taki cwaniaczek powinien zostać przykładnie ukarany, bo aż mnie krew zalewa jak słysze wypowiedzi takich kombinatorów.
I to polibudymarekJG pisze:I pomyśleć, że on jest studentem
Już jest. Z tego co widziałem, proponowane ceny i okresy ważności biletów mają być całkiem okplocmaster pisze:A nad czym tu pracować? Dać normalnie 50% ulgi i po sprawie.
Niestety 100zł kary to trochę mało, może podwyższą?plocmaster pisze:marekJG napisał:
Taki cwaniaczek powinien zostać przykładnie ukarany, bo aż mnie krew zalewa jak słysze wypowiedzi takich kombinatorów.
Wszystko jest na dobrej drodze
Prawdę mówi...plocmaster pisze:marekJG napisał:
I pomyśleć, że on jest studentem
I to polibudy
Podobno miesięcznie, składają się w akademikach po 1zł, na karę za brak biletu dla jakiejś osoby. Czasem im przechodzi na następny raz, tak rzadko kogoś łapią
Tylko jak postępować gdy kasując bilet kasownik ma złą datę
Miałem ostatnio taki przypadek że skasowałem bilet i nie zwróciłem uwagi na datę. Bo patrzę tylko czy numer pojazdu się zgadza. Kierowca nie zmienił daty i kasownik drukował źle. Zaraz po skasowaniu była kontrola. Zdziwiłem się że kontroler powiedział że mam stary bilet ale poszedł dalej i nic więcej nie mówił. Pewnie dlatego że patrzył się na mnie gdy go kasowałem. Tylko co by było gdyby było inaczej. Chyba jest ciężko natrafić na tramwaj czy autobus o tym samym numerze i o tej samej godzinie kilka razy.
Bez przesady, może być9507 pisze:Niestety 100zł kary to trochę mało, może podwyższą?
A nie kasują swoich biletów, żeby sprawdzić czy kasowniki dobrze działają?Rageofhonor pisze:Miałem ostatnio taki przypadek że skasowałem bilet i nie zwróciłem uwagi na datę. Bo patrzę tylko czy numer pojazdu się zgadza. Kierowca nie zmienił daty i kasownik drukował źle. Zaraz po skasowaniu była kontrola. Zdziwiłem się że kontroler powiedział że mam stary bilet ale poszedł dalej i nic więcej nie mówił. Pewnie dlatego że patrzył się na mnie gdy go kasowałem. Tylko co by było gdyby było inaczej.
Jeśli kasownik rzeczywiście drukuje starą datę/godzinę, to w razie wątpliwości kanara można mu przy nim skasować bilet jeszcze raz - choćby ten sam, na drugiej stronie, żeby mu pokazać, wtedy nie powinien Ci wlepiać mandatu.
[ Dodano: 18 Kwi 2009 02:31 ]
Poza tym każda kontrola musi być odnotowana wraz ze skasowanym biletem kontrolnym, który musi być przechowywany przez kontrolerów. W razie czego mógłbyś się odwołać i skoro kasownik wybijał złą datę to na pewno nie znalazłaby się kontrolka z tego dnia i kara byłaby anulowana.
[ Dodano: 18 Kwi 2009 02:31 ]
Poza tym każda kontrola musi być odnotowana wraz ze skasowanym biletem kontrolnym, który musi być przechowywany przez kontrolerów. W razie czego mógłbyś się odwołać i skoro kasownik wybijał złą datę to na pewno nie znalazłaby się kontrolka z tego dnia i kara byłaby anulowana.