Miłośnik komunikacji - na granicy między normą, a patologią.
Niejaki Klapek KubotaMax998 pisze:Hmm któż to mi się tutaj od razu skojarzył Marcinku wiemy dobrze obaj.
Wiem o kogo chodziMax998 pisze:Pochodzą oni często z Katowic, Bytomia i Tarnowskich Gór.
To się nazywa robienie z siebie eksperta na siłę, ale zapomniałeś dodać że do takich osób nie dociera to że ktoś inny może mieć rację lub większe pojęcie na dany temat.Max998 pisze:Już nie będę tutaj pisał nicków ale pewien kolega powinien się zająć swoim Ikarusem a dopiero potem oceniać co i jak źle jest zrobione w innych..
Po prostu grunt to odpowiednio do takiego zagadać i pokazać mu że nie jest się takim oszołomem za jakiego się nas uważa.K4016td pisze:Też znam pełno takich kierowców. Wystarczy do takiego ładnie zagadać a gotów wyjawić ile spala jego autobus i co tam piszczy w przedsiębiorstwie.
W artykułach tkwi ziarenko prawdy. Należy podchodzić do swoich zainteresowań z dystansem. Owszem, czasem mi go brakuje, ale nigdy np. nie pisałbym skargi o jakąś drobną niepunktualność. I to nie tyczy się tylko skargi do organizatora ale też "skarg" na różnych portalach - ba, w tym przypadku pewne uwagi nic pozytywnego nie wnoszą a tylko szkodzą relacjom MKMowie ←→ pracownicy firm KM.
I tu pozwolę sobie wspomnieć o kierowcach-MKMach. Fajnie że są, ale często to na nich skupia się gniew wszystkich kierowców po wybrykach "miłośników". Niektórzy tej presji nie wytrzymują. Co wtedy się dzieje wiedzą najczęściej tylko oni i kilka innych osób. Przykładu podawać nie będę, chociaż znam (niektórzy na tym forum pewnie też) taką osobę. Kończy się tak, że w kierowcach rośnie niechęć do prawdziwych miłośników a w miłośnikach do kierowców (kierowcy "buraczą", "miłośnicy" pyskują i spirala się nakręca). W mi znanym przypadku na szczęście pracownicy organizatora i przewoźników nie uogólniają - i dalej jest kultura i zrozumienie dla siebie nawzajem.
I nie namawiam tu do zbytniego "słodzenia" organizatorom czy przewoźnikom - po prostu wszystko ma swoje miejsce i formę. Nie należy mówić że czarne jest białe, ale zamiast ciągłego narzekania można by porozumieć z osobami odpowiedzialnymi za KM i przekazać im swoje uwagi.
Ponadto należy pamiętać że w większości (we wszystkich?) przypadków udzielanie nam informacji, oprowadzanie po zajezdniach itp. nie należy do obowiązków osób które to robią. To ich dobra wola. Nie należy odgryzać ręki, która nas karmi.
I tu pozwolę sobie wspomnieć o kierowcach-MKMach. Fajnie że są, ale często to na nich skupia się gniew wszystkich kierowców po wybrykach "miłośników". Niektórzy tej presji nie wytrzymują. Co wtedy się dzieje wiedzą najczęściej tylko oni i kilka innych osób. Przykładu podawać nie będę, chociaż znam (niektórzy na tym forum pewnie też) taką osobę. Kończy się tak, że w kierowcach rośnie niechęć do prawdziwych miłośników a w miłośnikach do kierowców (kierowcy "buraczą", "miłośnicy" pyskują i spirala się nakręca). W mi znanym przypadku na szczęście pracownicy organizatora i przewoźników nie uogólniają - i dalej jest kultura i zrozumienie dla siebie nawzajem.
I nie namawiam tu do zbytniego "słodzenia" organizatorom czy przewoźnikom - po prostu wszystko ma swoje miejsce i formę. Nie należy mówić że czarne jest białe, ale zamiast ciągłego narzekania można by porozumieć z osobami odpowiedzialnymi za KM i przekazać im swoje uwagi.
Ponadto należy pamiętać że w większości (we wszystkich?) przypadków udzielanie nam informacji, oprowadzanie po zajezdniach itp. nie należy do obowiązków osób które to robią. To ich dobra wola. Nie należy odgryzać ręki, która nas karmi.
Dobrze napisane. Więc zachowajmy we wszystkim zdrowy rozsądek i umiar.Marcin_FTŚ pisze:Podsumowując, tutaj nikt nie jest bez winy bo i zakały w naszym środowisku mają swoje za uszami ale tak samo też kierowcy do których czasem nie docierają pewne fakty.
Też mam taką zasadę... I chociaż teraz nie uważam się już za miłośnika to jestem osobą, że tak powiem, przyjazną MPK. A zwłaszcza kierowcom czy motorniczym. Nie przeszkadzam w pracy, ale jestem zawsze gotowa pomóc, gdy tylko ktoś mnie o to poprosi. Zdarza się, że pokazuję żeby włączyli światła jeśli zapomną...J-31 pisze:Zawsze stosowałem zasadę - po pierwsze nie przeszkadzać
Jak dla mnie to firmy przewozowe nie powinny się takimi skargami przejmować. Trzeba być głupim żeby taką skargę napisać. Bo każdy co więcej inteligentny wie, że w ruchu drogowym może wystąpić cała masa różnych czynników, które wpłyną na spóźnienie. Awaria wozu, trakcji, torowiska, brak prądu, wypadek, zasłabnięcie pasażera, atak "terrorystyczny", albo bo poczekał na kogoś dobiegającego, uciekło światło, korek... bo ktoś się czołgał po jezdni (kiedyś widziałam filmik jak dwóch idiotów czołgało się po torowisku przed jadącym tramwajem, uniemożliwiając mu przejazd), bo motorniczy w środku trasy wysiadł do kiosku (już kilka razy widziałam taki numer, ale nawet za to bym skargi nie napisała), no dosłownie cokolwiek. Druga sprawa, że chyba dla każdej grupy społecznej znaleźlibyśmy jakichś "pseudo"... I w sumie dobrze że tu prezes rozgraniczył miłośników na tych pseudo i tych prawdziwych. A co do dni otwartych to są one organizowane z myślą o miłośnikach, ale przyjść na nie może każdy... ludzikom się nudziło więc przyszli porozrabiać, a z miłośnikami mogą w ogóle nie mieć nic wspólnego...oolek15 pisze:Należy podchodzić do swoich zainteresowań z dystansem. Owszem, czasem mi go brakuje, ale nigdy np. nie pisałbym skargi o jakąś drobną niepunktualność.
A co do takich, którym się wydaje, że wszystko wiedzą lepiej... to właśnie dlatego nie kumpluję się z miłośnikami. Wręcz nienawidzę takiej postawy, a wykazywała ją większość ludzi, których miałam okazję poznać osobiście i to mnie bardzo zniechęciło. Oczywiście nie wszyscy
Zabezpieczenie to jedno, a domysły to drugie bo kto z organizatorów pomyślałbym, że znajdzie się banda przepraszam za wyrażenie szajbusów, którzy nagle będą łazić po wagonach, albo demolować je.Coffee pisze:Mnie osobiście w tedy tam nie było, bo zająłem się paradą, która "hulała" po mieście, ale z tego, co wiem, to chodziło o wagon N8S i powybijane drzwi z prowadnic.
Drugą rzeczą było chodzenie po gołębnikach przez zwiedzających. Oczywiście MPK obwiniło za wszystko miłośników, ale nikt nie wspomniał o tym, iż te gołębniki były nie zabezpieczone.
Plus robieniu na "przejazdach okolicznościowych" z pasażerów stojących na przystanku idiotów. Już parę razy zaobserwowałem takie zdarzenie na dwóch imprezach komunikacyjnych, organizowanych wiesz przez kogo.Marcin_FTŚ pisze:Czyli tacy dla których miłośnictwo kończy się na jeżdżeniu w kabinie i robieniu zdjęć.
W tym przypadku prawda leży gdzieś pośrodku, bo co to znaczy, że kierowca/motorniczy sobie nie życzy zdjęcia ? Owszem jeśli takowe wykonuje się już potem w ramach "kary" (jaką autor zdjęcia wymierzył) i podpisuje się je w obrażający sposób w internecie to na miejscu kierowcy także byłbym zdenerwowany i negatywnie nastawiony do każdego człowieka z aparatem, natomiast sami kierowcy/maszyniści/motorniczowie muszą zrozumieć jedno, prawo polskie nie zabrania fotografowania ich podczas pracy, a często zdarzają się takie ujęcia, że w ogóle ich nie widać na zdjęciach (oczywiście pomijam fakt, że niektórzy "miłośnicy" za ujęcie życia potrafią wręcz pod tramwaj wejść, byle żeby wyszła "super fotka"), a oni potrafią się zatrzymywać wręcz na środku drogi, stwarzając tym samym zagrożenie i rzucać zazwyczaj wulgaryzmami. Oczywiście z tego miejsca nie chciałbym wrzucać wszystkich kierowców do jednego worka, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że niektórzy grzecznie spytają dla kogo lub po co te zdjęcia, albo po uzyskaniu zgody czy możemy wykonać zdjęcie robią się naprawdę sympatyczni, przy okazji chętnie z nami porozmawiają.K4016td pisze:Tu się z wami zgadzam. Nawet użytkownicy TWB pod zdjęciami z tematu ''We don't take photos o them'' piszą o kierowcach między innymi rzeczy w styluMarcin_FTŚ pisze: Czyli tacy dla których miłośnictwo kończy się na jeżdżeniu w kabinie i robieniu zdjęć.
W sumie czasem się nie dziwię że kierowcy czy nawet tak jak tutaj prezesi są negatywnie do nas nastawieni, wystarczy jeden wybryk jakiegoś idioty który myśli że jest prawdziwym miłośnikiem żeby każdy postrzegał nas jako bandę oszołomów i kretynów. U nas w GOPie takich zakał jest na pęczki, nie będę pisał po nickach żeby nikogo nie obrazić ale kto choć trochę jest wtajemniczony w GOPowskie środowisko miłośnicze wie o kim mówię.
''Gościu nie chciał fotki a za karę pstrynknąłem mu jeszcze trzy''
Tacy pseudo-miłoścnicy po prostu psują renomę tego dość fajnego hobby.
Kliknąłbym Lubię to! jakby tylko mógłzanzar pisze:Podsumowując - wydaje mi się, że trzeba zacząć we własnym gronie coraz bardziej się pilnować - praktycznie każde miasto ma jakieś forum miłośników komunikacji. Nie dopuszczajmy do tego by skrajne zachowania były tolerowane. Czarne owce trzeba tępić bo jak nie to może dojść do zaognienia sytuacji i zerwania stosunków dyplomatycznych nawiązanych między środowiskiem miłośników a firmą.
Niestety, ale dzisiaj głównie problemem w naszym środowisku jesteśmy my sami, ponieważ jest spora część osób psująca dobry wizerunek prawdziwego pasjonata i dopóki to się nie zmieni to będzie pojawiać się coraz więcej tego podobnych artykułów.
Pytanie tylko jak z tym walczyć ? Cóż z tego skoro usuniemy przykładowo jednego z pseudomiłosników jak w jego miejsce pojawią się kolejni ?
Niestety dzisiaj przy ogólnym dostępie do internetu walka z tym zjawiskiem jest bardzo trudna, wręcz może nawet niemożliwa ?
Najgorsze jest to, że w niektórych przypadkach kierowcy są już tak nerwowi, że dochodzi wręcz do rękoczynów- prób pobicia, dewastacji lub kradzieży aparatu osoby fotografującej.oolek15 pisze:Fajnie że są, ale często to na nich skupia się gniew wszystkich kierowców po wybrykach "miłośników". Niektórzy tej presji nie wytrzymują. Co wtedy się dzieje wiedzą najczęściej tylko oni i kilka innych osób.
Akurat kiedyś słyszałem taką anegdotę o tym, że w zlikwidowanej już firmie PUP/Sed-Baz Czeladź pierwsze o czym kierowcy mówili wchodząc na dyspozytornie to czy ktoś siebie wczoraj widział na zdjęciach w internecie oczywiście nie wiem ile w tym prawdy było.K4016td pisze:Faktem jest że kierowcy powinni się nauczyć że każdy jest inny a nie biegać do kierownika za każde zdjęcie które mu zrobiono.
Czyli głośna impreza z 05.12.10, wtedy dopiero cała banda GOPowskich zakał pokazała co potrafi, szkoda mi tylko Ciebie Shadow że Cię w to wplątali, bo na przykładzie współpracy z KMTM na linii turystycznej widać że jak się chce to możnaShadow238 pisze:Plus robieniu na "przejazdach okolicznościowych" z pasażerów stojących na przystanku idiotów. Już parę razy zaobserwowałem takie zdarzenie na dwóch imprezach komunikacyjnych, organizowanych wiesz przez kogo.
Z tym że tacy kierowcy myślą czasem że go podkablujesz bo jedzie przed/po czasie, pali papierosa, gada przez telefon czy coś takiego. To są główne powody frustracji.Shadow238 pisze:natomiast sami kierowcy/maszyniści/motorniczowie muszą zrozumieć jedno, prawo polskie nie zabrania fotografowania ich podczas pracy
Dokładnie, jeśli wyjaśnisz takiemu kierowcy że nie jesteś żadnym kapusiem a zdjęcia robisz dla własnej przyjemności na internetową fotogalerię na której nie opisujesz jego czynności podczas pracy, facet od razu zmienia podejście, czasem prosi nawet żeby zapisać mu adres strony albo on podaje Ci maila żebyś wysłał mu to zdjęcieShadow238 pisze:Oczywiście z tego miejsca nie chciałbym wrzucać wszystkich kierowców do jednego worka, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że niektórzy grzecznie spytają dla kogo lub po co te zdjęcia, albo po uzyskaniu zgody czy możemy wykonać zdjęcie robią się naprawdę sympatyczni, przy okazji chętnie z nami porozmawiają.
Temat rzeka i tego się nie zwalczy, jak wywalisz takiego drzwiami to wejdzie oknem, znam jednego takiego którego wywalili z jednej galerii, jakimś cudem dostał konto na TWB, a że koleś jest beton i nie dociera do niego krytyka bo od razu miesza człowieka z błotem robiąc przy tym szum na całą galerię, mało tego, potrafi do Twoich znajomych na GG pisać jaki to Ty zły nie jesteś.Shadow238 pisze:Pytanie tylko jak z tym walczyć ? Cóż z tego skoro usuniemy przykładowo jednego z pseudomiłosników jak w jego miejsce pojawią się kolejni ?
Jeśli pamiętam chodzi o akcję z kierowcą od Zagozdy na pętli w Halembie.Shadow238 pisze:Najgorsze jest to, że w niektórych przypadkach kierowcy są już tak nerwowi, że dochodzi wręcz do rękoczynów- prób pobicia, dewastacji lub kradzieży aparatu osoby fotografującej.
Nie zgadzam się z taką opinią. Jeżeli organizuje się dzień/dni otwarte to ludzie przychodzą tam po to by zobaczyć to czego normalnie zobaczyć nie mogą. Chyba taka jest idea, prawda Zdrowy rozsądek i minimum myślenia to jedno, ale to po stronie organizatora jest wina niezabezpieczenia czegoś.Kędzior pisze:Średnio pojętna osoba zrozumiałaby, że udostępnienie pojazdów dla zwiedzających to nie jest przekazanie ich im na własność i normalni ludzie nie szukaliby sposobu, żeby wejść tam, gdzie normalna osoba nawet by nie pomyślała, a bo przecież "to miejsce nie zostało zabezpieczone".Drugą rzeczą było chodzenie po gołębnikach przez zwiedzających. Oczywiście MPK obwiniło za wszystko miłośników, ale nikt nie wspomniał o tym, iż te gołębniki były nie zabezpieczone.
Generalnie w mojej opinii jakkolwiek tego nie interpretować czy artykuły są o ogóle czy też o jednostkach to moim zdaniem jest to nagonka na miłośników. Równie dobrze to mógłby być artykuł o samochodach czy autobusach w którym poruszyło się kwestię jakiejś usterki która wystąpiła w wielu egzemplarzach. Tylko nieśmiało się zaznacza, że "przecież nie wszystkie się psują", ale czytelnik na podstawie takiego artykułu może stracić zaufanie do danej marki wiedząc, że coś się psuje notorycznie i prawie w każdym egzemplarzu. Tak samo tu - jest to artykuł o tym jakie problemy stwarzają miłośnicy.
Ciągnąc mój wywód uważam, że po stronie miłośników wcale nie leży wina za jakiekolwiek zatargi i jeśli szukać przyczyny, to u źródła czyli w początkach tego hobby. Moim zdaniem wina leży po stronie nieprzychylnych władz przedsiębiorstw które czyniły ze swoich zajezdni Area 51 w których przetrzymuje się kosmitów i nikt nie może się o nich dowiedzieć oraz przede wszystkim po stronie kierowców którzy chyba żyjąc częściowo poprzednim systemem czuli się ciągle inwigilowani żyjąc w przeświadczeniu, że po to robią mu zdjęcia żeby go za coś udupić (inna sprawa, że gdyby część kierowców rzeczywiście miała czyste sumienie to by się tak nie irytowała). Tak zrodzili się gburowaci kierowcy. Tymczasem świat się zmieniał, pojawił się internet, pojawiły się aparaty cyfrowe i nastąpił gwałtowny wzrost ilości miłośników. Bańka w końcu pękła - punkt kulminacyjny konfliktu nastąpił wraz z pobiciem jednego MKMa przez kierowcę Zagozdy.
Ta niechęć czy wręcz nienawiść była regularnie przelewana no Bogu winnych hobbystów którzy stali się tacy jak oni(kierowcy). Jak do mnie idzie kierowca czy przystaje autobusem, to już sobie myślę "oho - zaczyna się", krew człowieka zalewa, a pięść się zaciska. Oczywiście czasem człowiek pozytywnie się rozczaruje, ale niestety nie jest tak zawsze. Tak więc jeżeli jakiś fotograf jest opryskliwy wobec kierowcy to raczej nie jest to wina jego charakteru, a tego, że doświadczenie go nauczyło czym się kończy dyskusja z kierowcą.
Oczywiście inna sprawa to cała masa dzieci. Teraz każdy ma dostęp do internetu, każdy może sobie kupić aparat, a to powoduje już problemy z całą masą młodych ludzi. Niby w sieci nie ma anonimowości, ale na takim poziomie jest ona wystarczająca by jakiś gówniarz mógł narobić kłopotów.
Prawda jest taka, że należy dążyć do jakiejś konfrontacji i przedstawienia swoich zamiarów choćby w firmie. Kiedyś była taka akcja z kobietą która jeździła w rybnickim PKSie. Była bardzo nieprzychylna fotografom, ale koledzy z Rybnika uderzyli chyba prosto do PKSu, pogadali też z panią i od tego pory zawsze na widok fotografów uśmiechała się i machała.
Tak więc chyba najlepszą drogą do współpracy jest niezamykanie się w swoich kręgach i dążenie do dialogu. Może gdyby następowało więcej kontaktów pomiędzy obiema grupami to sytuacja by się poprawiła, a krąg miłośników mógłby się łatwo odcinać od ludzi którzy na siłę szukają problemów.
Swoją drogą pamiętam jednego niemieckiego MKMa który zawsze podczas fotografowania nadjeżdżającego autobusu machał kierowcy. A próbowaliście tak Ja w sumie też nie, bo nie wiem czy u nas to coś da, ale myślę, że takie przyjazne gesty również by łagodziły obyczaje na linii miłośnicy/hobbyści/entuzjaści - kierowcy.
Co innego z władzami firm. Tu moim zdaniem również należy szukać dialogu, ale pod warunkiem, że zarząd danej firmy to nie jest beton.
Amalio odwróciłeś kota ogonem.
Czyli jak dzieciarnia lata z komórkami by robić zdjecia i kręcić filmiki a następnie komentować jacy głupi ci kierowcy, jak głupio wygląda ta reklama, jaki do dupy rozkład itd to według Ciebie firma ma to tolerować bo nazywają się miłośnikami?
Napisałem już wyżej ale moze mało dobitnie. Trzeba przyjąć słowa krytyki bo w naszym środowisku, środowisku miłośników nie wszystko jest OK. To nie jest wina jednej strony - gdy ktoś 50 razy będzie przymykał oko na to samo to w końcu nastąpi kiedyś ten 51 raz i postawi się.
A Twój post podsumuję tak ja napisałem wyżej - wielu uważa "znają się na wszystkim i zawsze mają rację".
Czyli jak dzieciarnia lata z komórkami by robić zdjecia i kręcić filmiki a następnie komentować jacy głupi ci kierowcy, jak głupio wygląda ta reklama, jaki do dupy rozkład itd to według Ciebie firma ma to tolerować bo nazywają się miłośnikami?
Napisałem już wyżej ale moze mało dobitnie. Trzeba przyjąć słowa krytyki bo w naszym środowisku, środowisku miłośników nie wszystko jest OK. To nie jest wina jednej strony - gdy ktoś 50 razy będzie przymykał oko na to samo to w końcu nastąpi kiedyś ten 51 raz i postawi się.
A Twój post podsumuję tak ja napisałem wyżej - wielu uważa "znają się na wszystkim i zawsze mają rację".
Nic nie usprawiedliwia idioty, który wbrew wszystkiemu, włazi na dach pojazdu komunikacji miejskiej w trakcie trwania dni otwartych zajezdni MPK/ZKM itd., a następnie go demoluje.Amalio pisze:Nie zgadzam się z taką opinią. Jeżeli organizuje się dzień/dni otwarte to ludzie przychodzą tam po to by zobaczyć to czego normalnie zobaczyć nie mogą. Chyba taka jest idea, prawda Zdrowy rozsądek i minimum myślenia to jedno, ale to po stronie organizatora jest wina niezabezpieczenia czegoś.
Zgoda, tylko spójrz też z innej strony.Kędzior pisze:Nic nie usprawiedliwia idioty, który wbrew wszystkiemu, włazi na dach pojazdu komunikacji miejskiej w trakcie trwania dni otwartych zajezdni MPK/ZKM itd., a następnie go demoluje.
Nie zamknąłeś mieszkania, wychodzisz na godzinkę na spacer z psem. Podczas twojej nieobecności dwóch tęgich typów wbija do twojego mieszkania, wynosi prawie nowego laptopa i jeszcze kilka rzeczy.
Powiedz, nie czułbyś się winny sam sobie, że nie zamknąłeś mieszkania?
No i wracamy do punktu wyjścia. Bo cierpi całe środowisko miłośników. Czy nie mam racji pisząc, że my musimy walczyć z czarnymi owcami? Do tego całość się sprowadza.pmaster pisze:Wątpię, czy to był ,,miłośnik". Po prostu jakimś idiotom się nudziło, to poszli na dni otwarte
Najczęściej ci ludzie nie są anonimowi, piszą na forach. Czy taki problem wyjaśnić czarno na białym komuś, że jest tylko zadymiarzem? Pokazać, że prawdziwi miłośnicy to nie tacy ludzie?
Zależy gdzie i jak - jeśli jest to forum prowadzone przez miłośników to problemu nie ma - bananik z komentarzem i po sprawie.
Jeśli dyskusja jest np. na skyscrapercity czy w jakiś komentarzach pod artykułami to jaki problem odpisać tam na tyle inteligentnie by pozostali użytkownicy zrozumieli aluzje?
A w sytuacjach skrajnych gdy komuś całkiem odbija jaki problem dogadać się w parę osób i skontaktować się z przewoźnikiem - powiedzieć, że nie popiera się takiego gościa, że koleś działa sam na własne konto i nie ma poparcia w środowisku miłośników?
Chodzi o zapobieganie. A jak takiemu komuś wytłumaczyć, że jest "persona non grata" to już zależy od sytuacji - zawsze są jakieś możliwości i trzeba działać.
Jeśli dyskusja jest np. na skyscrapercity czy w jakiś komentarzach pod artykułami to jaki problem odpisać tam na tyle inteligentnie by pozostali użytkownicy zrozumieli aluzje?
A w sytuacjach skrajnych gdy komuś całkiem odbija jaki problem dogadać się w parę osób i skontaktować się z przewoźnikiem - powiedzieć, że nie popiera się takiego gościa, że koleś działa sam na własne konto i nie ma poparcia w środowisku miłośników?
Chodzi o zapobieganie. A jak takiemu komuś wytłumaczyć, że jest "persona non grata" to już zależy od sytuacji - zawsze są jakieś możliwości i trzeba działać.
Pierwsza sprawa: taka sytuacja nie miałaby miejsca, bo choćby nie wiem co, to zawsze biorę w takim przypadku ze sobą klucze i drzwi zamykam wszystkie zamki. To tak poza tematemButelka pisze:Zgoda, tylko spójrz też z innej strony.
Nie zamknąłeś mieszkania, wychodzisz na godzinkę na spacer z psem. Podczas twojej nieobecności dwóch tęgich typów wbija do twojego mieszkania, wynosi prawie nowego laptopa i jeszcze kilka rzeczy.
Powiedz, nie czułbyś się winny sam sobie, że nie zamknąłeś mieszkania?
Cała ta sytuacja i tak nie ma porównania do organizowanego dnia otwartego zajezdni, bowiem ludzie tam pracujący nie wychodzą z terenu zajezdni i nie zostawiają wszystkiego bez kontroli, żeby każdy mógł zrobić ze wszystkim co by chciał.
Jeszcze się odniosę do niektórych krytycznych postów w tym temacie odnośnie MPK: prosta sprawa - wśród znajomych rozgłaszacie, że chcecie się pochwalić jakie sobie kupiliście mieszkanie. Organizujecie więc z tej okazji mały dzień otwarty; wyznaczyliście teren, gdzie można chodzić, a pod nadzorem w paru miejscach można sprawdzić co jak działa w domu. Przychodzą zaproszeni ludzie, wszystko fajnie, aż tu nagle ktoś z gości wpada na pomysł, zdemolowania waszego nowego dobytku. Pomimo waszego przygotowania, jednemu z odwiedających udaje się zniszczyć jakąś drogocenną rzecz u was w domu. Następnego dnia mówicie, że nigdy więcej ich nie wpuścicie więcej do domu, bo ktoś z nich taki zrobił rumor. Wydawało ci się, że znasz te osoby tak długo, że możesz mieć do nich jakąś garść zaufania, a tu wszyscy zaprzeczają i są równie poirytowani na ciebie, że jak możesz im takie rzeczy wytykać, musisz być nienormalny.
Czy nie widać tu podobieństwa? MPK miało dla środowiska miłośniczego pewien stopień zaufania, że nie jest ono zbyt konfliktowe. Wydawało się, że zna go prawie na wylot - a okazuje się, że ktoś pozwolił sobie na więcej, niż rzeczą niepisane zasady dobrego smaku i obyczaju. Po kilku takich przypadkach wydaje więc oświadczenie w tej sprawie, a zaraz głos zabierają wielce zbulwersowani miłośnicy, że to nieprawda i insynuacje.
Refleksję pozostawiam użytkownikom
Mnie się to czasami zdarza. Zresztą sam jestem kierowcą i jest taki standardowy gest - ręka podniesiona do góry (pozdrowienie) - który jest natychmiast pozytywnie odczytywany, szczególnie przez zawodowych kierowców.Amalio pisze:Swoją drogą pamiętam jednego niemieckiego MKMa który zawsze podczas fotografowania nadjeżdżającego autobusu machał kierowcy. A próbowaliście tak Ja w sumie też nie, bo nie wiem czy u nas to coś da, ale myślę, że takie przyjazne gesty również by łagodziły obyczaje na linii miłośnicy/hobbyści/entuzjaści - kierowcy.
To jest gest, z którego bardzo często korzystam. Czy to robiąc zdjęcia, czy prowadząc samochód. Przecież na drodze też trzeba się znaleźć i warto być kulturalnym w stosunku do innych
Bardzo dobre porównanie - świętą prawdę prawiKędzior pisze:Cała ta sytuacja i tak nie ma porównania do organizowanego dnia otwartego zajezdni, bowiem ludzie tam pracujący nie wychodzą z terenu zajezdni i nie zostawiają wszystkiego bez kontroli, żeby każdy mógł zrobić ze wszystkim co by chciał.
Jeszcze się odniosę do niektórych krytycznych postów w tym temacie odnośnie MPK: prosta sprawa - wśród znajomych rozgłaszacie, że chcecie się pochwalić jakie sobie kupiliście mieszkanie. Organizujecie więc z tej okazji mały dzień otwarty; wyznaczyliście teren, gdzie można chodzić, a pod nadzorem w paru miejscach można sprawdzić co jak działa w domu. Przychodzą zaproszeni ludzie, wszystko fajnie, aż tu nagle ktoś z gości wpada na pomysł, zdemolowania waszego nowego dobytku. Pomimo waszego przygotowania, jednemu z odwiedających udaje się zniszczyć jakąś drogocenną rzecz u was w domu. Następnego dnia mówicie, że nigdy więcej ich nie wpuścicie więcej do domu, bo ktoś z nich taki zrobił rumor. Wydawało ci się, że znasz te osoby tak długo, że możesz mieć do nich jakąś garść zaufania, a tu wszyscy zaprzeczają i są równie poirytowani na ciebie, że jak możesz im takie rzeczy wytykać, musisz być nienormalny.
Czy nie widać tu podobieństwa? MPK miało dla środowiska miłośniczego pewien stopień zaufania, że nie jest ono zbyt konfliktowe. Wydawało się, że zna go prawie na wylot - a okazuje się, że ktoś pozwolił sobie na więcej, niż rzeczą niepisane zasady dobrego smaku i obyczaju. Po kilku takich przypadkach wydaje więc oświadczenie w tej sprawie, a zaraz głos zabierają wielce zbulwersowani miłośnicy, że to nieprawda i insynuacje.