Śmieszne [ i głupie] rzeczy usłyszane w KM
A wracając do tematu. Kiedyś - starym zwyczajem objazdu zajezdni MZA - pojechałem sobie na warszawsą Wolę, by z okien autobusu obejrzeć sobie plac parkingowy tamtejszego zakładu R6 "Redutowa". Plan był prosty wsiąść do autobusu, przejechać obok zajezdni i tyla...
...I tak zrobiłem. Wsiadłem do autobusu. A dwa przystanki przed zajezdnią obok mnie usiadła starsza kobieta i co chwila mnie zagadywała. Autobus jedzie, ona coś do mnie gada, ja kiwam głową. I w pewnym momencie dojechaliśmy do zajezdni R6 - a starsza pani do mnie - "O proszę. Kawalerka autobusów stoi !"
...I tak zrobiłem. Wsiadłem do autobusu. A dwa przystanki przed zajezdnią obok mnie usiadła starsza kobieta i co chwila mnie zagadywała. Autobus jedzie, ona coś do mnie gada, ja kiwam głową. I w pewnym momencie dojechaliśmy do zajezdni R6 - a starsza pani do mnie - "O proszę. Kawalerka autobusów stoi !"
Ja przygodę miałem w Warszawie, kiedy byłem tam dwa lata temu. Wracałem nocnym autobusem z centrum na Nowodwory, a w środku siedział mocno podchmielony facet i opowiadał współpasażerom różne rzeczy i każdego się czepiał. Chodził wzdłuż autobusu (krótki Ikarus) przy czym rozlewając sporo chmielowego napoju na podłogę (dodam że po podłodze walało się już kilka puszek). Traf chciał że wysiadł na tym samym przystanku co ja. Wyrzucił gdzieś puszkę i nie zważając na to że obok stoi nocny autobus pełny ludzi, a także na to że stoi przodem do ruchliwej ulicy Modlińskiej ... wyjął wiadomo co ze swoich spodni i zaczął sikać wprost na ulicę . Do tego okazało się że mieszka niedaleko miejsca w którym wtedy mieszkałem i tak hałasował przez pół nocy. Dodam że wspomniany nocny był wyjątkowo pełny ludzi więc pan miał dużą publiczność.
Dziś stoję wraz z grupką starszych ludzi za przystankiem pod drzewkiem i wszyscy czekamy na autobus. Stoimy, stoimy nagle na horyzoncie pojawia się 0405N - darmobus do Auchana. Cała grupka rusza w strone zalanego slońcem przystanku, autobus przyjechał ale o dziwo ni podjeżdza... , babcie już zaczynają machać do niego rekami, zadyszane dziadki coś sapią. Nagle jedna odzywa się: to nia nasz! Wszycy znowu wracają, ja zaś ide bo ujrzałem B10BLE6x2, autobus podjeżdza na przystanek, dziadkowie rychło w czas spostrzegli się i gobią, kuśtykają na przystanek na autobus...uff . A tak poza tym to chciałem dodać że dziś na 4 kursach autobusami linii 126, 127 mialem same B10BLE6x2
W warszawskich autobusach nocnych (zwanych "nocnikami" - już wiadomo dlaczego ) zdarzają się również takie przypadki. Ten facet o którym piszesz był na tyle "kulturalny", że wysikał się na ulicę. Zdarzają się przypadki załatwiania takich potrzeb wewnątrz pojazdu (sam widziałem kiedyś w 607).janzel pisze:wyjął wiadomo co ze swoich spodni i zaczął sikać wprost na ulicę .
.TRAMWAJ pisze:"pałacze" gonili z Solarisa po Warszawie!
Cóż to za pałacze. Czyżby kontrolerzy?
Ostatnio zdarzyła mi się również historia w Citadisie #1001 w Gdańsku. Pewien podchmielony pan (chyba mam do nich [nie]szczęście) opowiadał różne historie. Nie będę wszystkich przytaczał. Powiem że zaczepiał jedną z młodych dziewczyn w tramwaju i chciał ją zeswatać ze swoim synem mówiąc o jego trudnej przyszłości. Później rozmawiali o wakacjach (było ich kilku). Dowiedziałem się że jeden za chwilę jedzie na Śląsk, drugi gdzieś na jagody, a trzeci do Legnicy. Wtedy owy pan zacytował "Legnica piękna okolica, gdyby nie ruski byłaby stolica". Potem jeszcze długo dyskutowali na ten temat i orudych kobietach.
W Bytomiu nieopodal pętli Wrocławskiej, gdzie kończy się szlak karlików, na pewnym budynku znajdowałą się reklama MediiMarkt. Były na niej kierunki do każdego marketu MediaMarkt w GOPie, a pod tym napis:janzel pisze:"Legnica piękna okolica, gdyby nie ruski byłaby stolica"
"Bytom - piękna okolica, gdyby mieli MediaMarkt, byłaby stolica".
Czyżby jakieś powiązanie? Swoją drogą ciekaw jestem jak brzmiała pierwotna wersja tego hasła.
Ostatnio zmieniony 2005-07-13, 21:51 przez rzelfix, łącznie zmieniany 1 raz.
To nie Thomas78, a TRAMWAJ napisał tego posta.Panewniczanin pisze:Thomas78 pisze: z Piotrem Skargą w roli głównej "Bulionerzy"
Może: Kraków- piękna okolica gdyby nie Waza, byłaby stolica.Zelfix pisze:Swoją drogą ciekaw jestem jak brzmiała pierwotna wersja tego hasła.
A ja jechałem 609 z Dw. Centralnego na Nowodwory (godz. 2 w nocy).Thomas78 pisze:(sam widziałem kiedyś w 607).
Ja od kolegi słyszałem, że stał kiedyś na "moim" przystanku autobusowym, po tej stronie gdzie stoi nowa wiata. I ta nowa wiata to wiecie, jest oszklona z trzech stron. I opowiadał on, że na przystanku stała babka i przyjechał autobus (jak zwykle dalej niż wiata - to u nas normalne) i babka weszła w szybę... bo myślała że tam nie ma szyby . Ale się pozbierała i odjechała autobusem.
To prawda, że nie jajanzel pisze:To nie Thomas78, a TRAMWAJ napisał tego posta.Panewniczanin pisze:
Też Cię wywiało na takie peryferie i to o tej porze... Szczerze mówiąc, mimo, że jestem już stary staram się unikać nocnej komunikacji (no czasami nie ma wyjścia )janzel pisze:A ja jechałem 609 z Dw. Centralnego na Nowodwory (godz. 2 w nocy).Thomas78 pisze:(sam widziałem kiedyś w 607).
Cóż. Mieszkałem wtedy na Nowodworach i musiałem jakoś tam wrócić z nocnego wypadu na Stare Miasto. Trochę potrwało zanim znalazłem właściwy autobus. Po drodze zapytałem się jednego człowieka, który mówił tak pokrętnie, że nic z tego nie zrozumiałem. Czekałem kilkanaście minut na autobus przy Placu Bankowym aż w końcu któraś z kolei osoba powiedziała że nocne odjeżdżają spod Dw. Centralnego. Akurat zajechał tam jakiś nocny w tą stronę więc podjechałem i znalazłem właściwy autobus klucząc pomiędzy krótkimi Ikarusami. Gdy wsiadłem do busa owy pan już tam siedział , a potem.... każdy już wie. :smile2:
[ Dodano: 2005-07-16, 15:30 ]
A nocnej komunikacji też unikam. Tylko raz w życiu jechałem gdańskim nocnym autobusem N5. Tym razem obyło się bez przygód po drodze.
[ Dodano: 2005-07-16, 15:30 ]
A nocnej komunikacji też unikam. Tylko raz w życiu jechałem gdańskim nocnym autobusem N5. Tym razem obyło się bez przygód po drodze.
Skaranie boskie z tymi babami! Jadę sobie dziś linią pośpieszną "D", i jakas baba gada i gada, a kierowca jej odpowiada. Dźwięki dochodzą z kabiny, no ale mysle jak by się tam baba zmieścić jeszcze mogła...(był to V7700A). I tak gada i gada. Już sam nie wiem o co idzie, się zaczynam wychylać troche, byłem w drugiej części autobusu. Nagle widzę, baba stoi w rogu pierwszych drzwi, a była taka mała że nic dziwnego ze jej nie zauważyłem. Się zaczałem przysłuchiwac tej rozmowie: Baba jęczała wręcz, żeby kierwca jej otworzył drzwi bo ona tu niedaleko mieszka, i byłoby jej dobrze stąd iść, kierowca, rzecz jasna nie może poza przystankami otwierać drzwi, a że jest remont to autobus jedzie trochę inną trasą. I całe szczęście że na nastepnym przystanku wysiadła. Kierowca już odetchnął, że poszła w cholere, a tu nagle jedzie sobie, wstaje następna i idzie do kierowcy z tekstem: "Może pan otworzyć tą klape bo mi duszno", pokazując na sufit. Kieroca odpowiedział że do niego nalezy prowadzenie autobusu,to dała mu spokój, jednak nie pasażerom. Z racji że były pootwierane okna, to był przewiew, a nie było dziś tez upału. Owa pani, zaczeła chodzić od faceta do faceta, (nie omineło tez mnie), i pytala każdego czy otworzy jej te klapy. Dodam że autobus cały czas jechał, wnet autobus mocniej zahamował, bo jacyś piesi niespodziewanie wtargneli na jezdnię, wskutek czego owa pani straciła równowagę i się znalazła na podłodze, jednak wstała jeszcze szybciej jak upadła i że akurat był przystanek powiedziala do kierowcy: "A idź pan w cholere z tym autobusem" i wysiadła...uff.
Jednak to jeszcze nie koniec, baby w akcji dalej!
Wracałem też tą samą linią, jednak innym autobusem. Stoję i czekam na przystanku, do przystanku kuśtyka jakaś babcia z torbami, że dla całej kamienicy zaopatrzenia by starczyło, doszła do ławki i usiadła. Po chwili podjeżdza autobus, podchodzę więc do autobusu, jednak czuję że coś mnie łapie za ręke, odwracam się a tam ta "babcia" , tak gna do autobusu, że aż się przepycha aby być pierwsza przy drzwiach. Wpada w drzwi, taranuje pasażerów (dosłownie) i rzuca się na miejsce, nim oni jeszcze zdążyli wysiąść , eh, sami widzicie
Jednak to jeszcze nie koniec, baby w akcji dalej!
Wracałem też tą samą linią, jednak innym autobusem. Stoję i czekam na przystanku, do przystanku kuśtyka jakaś babcia z torbami, że dla całej kamienicy zaopatrzenia by starczyło, doszła do ławki i usiadła. Po chwili podjeżdza autobus, podchodzę więc do autobusu, jednak czuję że coś mnie łapie za ręke, odwracam się a tam ta "babcia" , tak gna do autobusu, że aż się przepycha aby być pierwsza przy drzwiach. Wpada w drzwi, taranuje pasażerów (dosłownie) i rzuca się na miejsce, nim oni jeszcze zdążyli wysiąść , eh, sami widzicie
Skoro mowa o babach w autobusie, to zdarzyła mi się jakiś czas temu przezabawna historia w Warszawie. Przyjechałem do Warszawy pociagiem pośpiesznym relacji Łódź Fabryczna - Warszawa Wschodnia i na tejże stacji wysiadłem. Przedzierając się przez tłum handlarzy badziewiem okupujący wnętrze dworca, udało mi się przejść przez budynek dworcowy i wsiąść do linii autobusowej 123, która krańcuje przed dworcem. Usiadłem wygodnie z moimi tobołami (plecakiem i dwoma torbami), po kilkunastu minutach autobus ruszył. Na następnym przystanku ("Kijowska") zaczęły wsiadać dwie baby (w wieku ok. 65 lat), grube i krzykliwe. Ładują swoje toboły do autobusu - jedna stoi w środku i odbiera torby i siaty od tej stojącej na chodniku. W pewnym momencie, gdy wszystkie toboły były w autobusie, kierowca po raz kolejny zadzwonił i zamknął dzrwi. Jedna baba została w autobusie z tobołami, a druga... na przystanku. Autobus zaczyna ruszać z przystanku. Wtedy ta, która została w autobusie zaczyna wrzeszczeć na cały autobus, żeby kierowca natychmiast się zatrzymał i wpuścił jej koleżankę. Zatrzymał się, babsko się wtoczyło, ale krzyki się nie skończyły. Ta, która wsiadła jako pierwsza doszła do kerowcy i zaczęła się wrzeszczeć: "Co za chamstwo! Jak pan moze ruszyć z przystanku, widząc, że nie wszyscy wsiedli?". Kierowca jej odpowiedział grzecznie, że nie wiedział, czy ta pani chce wsiąść, czy też tylko tej podawała bagaże. To jednak jej nie uspokoiło. Dojeżdżamy do następnego przystanku, a wrzawa trwa nadal. W końcu jakaś kobieta siedząca za przegubem rzuciła tekstem: "Niech pani przestanie już krzyczeć, my naprawdę nie mamy ochoty tego słuchać!". To sprawiło, że babsko przestało okupować kabinę kierowcy, tylko stanęła trochę dalej i wrzeszczy tym razem do tej pani, która jej zwróciła uwagę: "Panią też to mogło spotkać, na takie zachowania trzeba zwracać uwagę!" - wrzeszczy. "Taki człowiek nie nadaje się na kierowcę. Przecież ma lusterko! Powinien widzieć, czy ktoś chce wsiąść, czy nie!" itd. W ten sposób autobus dojechał do ronda Waszyngtona. W końcu ktoś kolejny zaczął prosić, by babsko się uciszyło. Jednak dopiero przy Walecznych usiadła i zaczęła tym razem bulwersować się sprawą z koleżanką, z którą jechała. Całość dobiegła końca dopiero, gdy wysiadły, czyli przy Saskiej.
Roszczeniowość, pretensje do całego świata... Tacy ludzie powinni się leczyć a nie zatruwać życie kierowcy i innym pasażerom.
Roszczeniowość, pretensje do całego świata... Tacy ludzie powinni się leczyć a nie zatruwać życie kierowcy i innym pasażerom.