Logarytmy, szkoła i inne ;)
Inni chyba coś takiego napisali, zajęło im to zresztą dużo mniej czasu niż mnie (ale zdążyłem). Ale po co to komu? Jak Niemcy przyjdą przyłączyć z powrotem swoje ziemie do Macierzy to ten wzór nie ocali twojej najbliższej rodziny (ciebie też) od obozu zagłady, a zanim przejdą Wisłę to napędzę tyle bimberku, że cały batalion tydzień będzie chodził zygzakiem.Butelka pisze:Półtorej strony? Ja bym walnął:
I tyle, z dyńki
Widzicie teraz, do jakiej dobrej szkoły chodziłem? Potrafili docenić praktyczne umiejętności, a nie skupiali się na czystej teorii
WiadomoKędzior pisze:Mistrz!
A co to są w ogóle te logarytmy? Bo może miałem, a nie pamiętam a nie będę teraz przecież w starych zeszytach grzebał. Zresztą jak to jest na podstawowej, to pewnie 80% jest w karcie wzorów, a reszta do zdania niepotrzebnaMatlik pisze:Na podstawowej jest wszystko z logarytmów, poza funkcją logarytmiczną która jest tylko na rozszerzonej.
[ Dodano: 04 Gru 2011 02:44 ]
Kolega z klasy, który się tego uczył twierdzi, że były. No cóż, skoro ja dałem sobie radę, to wy też możecie. Popatrzyłem nawet teraz na to na wiki i to łatwe jest.
Takie cuś odwrotne do potęgi. ¯e jak 10^3 to 1000 to log 1000 to 3. Albo 3^2 to 9 więc log (3,9) to 2.pmaster pisze:A co to są w ogóle te logarytmy?
No w sumie to tak, ale trzeba sobie ołówkiem w książeczce od razu przekształcić ten duży wzór na zamianę podstaw bo jest dużo wygodniej.pmaster pisze:Zresztą jak to jest na podstawowej, to pewnie 80% jest w karcie wzorów, a reszta do zdania niepotrzebna
Jest 3! Ogólnie to cieszę sie, że trafiłem do szkoły, do której nawet mi się chce chodzić, bo po prostu niektórzy ludzie są niezastąpieni.
A matematyki uczy mnie kobieta z 42 letnim stażem, więc tak łatwo nie jest. Ale nie powiem, ciekawe doświadczenie. W końcu pół wieku różnicy między uczniami a nią
A matematyki uczy mnie kobieta z 42 letnim stażem, więc tak łatwo nie jest. Ale nie powiem, ciekawe doświadczenie. W końcu pół wieku różnicy między uczniami a nią
Ja chodziłam do klasy z rozszerzoną matmą i biologią. I z matmą radziłam sobie tylko w pierwszej klasie, potem to była już rzeź. Zresztą nie tylko ja sobie nie radziłam. Na 30 osób z całej klasy - 20 miało same jedynki. Na szczęście nie była jeszcze obowiązkowa na maturze, a nauczycielka była na tyle miła, że wystawiła dwóję każdemu kto tylko powiedział, że nie będzie zdawał A logarytmy są i w rozszerzeniu i w podstawie. Mój brat się właśnie z nimi męczy
Ale w ogóle nawiązując do matmy, to ja dostałam jakiegoś zaćmienia umysłowego, bo jak na matematyce nie umiałam policzyć tego czy tamtego, to potem na fizyce nie radziłam sobie z przekształcaniem wzorów, a na chemii z liczeniem masy molowej itp. A chemię chciałam zdawać bo mi się łatwa wydawała. Zaczęłam chodzić na rozszerzenie z chemii i wszystko było fajnie. Dopóki po pół roku babka nie zrobiła nam sprawdzianu. Walnęła 4 zadania na liczenie i byłam załatwiona. Po raz pierwszy oddałam kompletnie pustą kartkę
Ale w ogóle nawiązując do matmy, to ja dostałam jakiegoś zaćmienia umysłowego, bo jak na matematyce nie umiałam policzyć tego czy tamtego, to potem na fizyce nie radziłam sobie z przekształcaniem wzorów, a na chemii z liczeniem masy molowej itp. A chemię chciałam zdawać bo mi się łatwa wydawała. Zaczęłam chodzić na rozszerzenie z chemii i wszystko było fajnie. Dopóki po pół roku babka nie zrobiła nam sprawdzianu. Walnęła 4 zadania na liczenie i byłam załatwiona. Po raz pierwszy oddałam kompletnie pustą kartkę
W tej szkole do której chodziłam jest taka starszawa nauczycielka od polskiego. Mnie nie uczyła, ale uczy mojego brata. A mówią o niej, że osobiście była na "Weselu" Wyspiańskiego, i że trzymała Mieszka do chrztu (mniejsza z tym, że Mieszko był już dorosły...)9507 pisze:A matematyki uczy mnie kobieta z 42 letnim stażem, więc tak łatwo nie jest. Ale nie powiem, ciekawe doświadczenie. W końcu pół wieku różnicy między uczniami a nią
Jeśli chodzi o szkołę to moje ZSO3 jest takie przedwojenne. Obok głównego gmachu szkoły jest budynek z salą gimnastyczną (obecnie oba są połączone "lobby" i nową halą sportową), w budynku tej starej sali na parterze są szatnie, a na piętrze... mieszkanie W tym mieszkaniu, swoją drogą niskiego standardu, do niedawna mieszkała pewna starsza pani, która zajmowała się szkolną czytelnią i prawie nie miała lekcji. Teraz jej już tam nie ma, a mieszkanie zaadaptowano na salę lekcyjną. Wyobraźcie sobie lekcję w trzypokojowym mieszkaniu, z łazienką i strychem
Moja nauczycielka od matematyki uczy w mojej szkole od jej założenia. Ciekawe, czy ktoś się domyśli, co w tym zabawnego.Nikki pisze:W tej szkole do której chodziłam jest taka starszawa nauczycielka od polskiego. Mnie nie uczyła, ale uczy mojego brata. A mówią o niej, że osobiście była na "Weselu" Wyspiańskiego, i że trzymała Mieszka do chrztu (mniejsza z tym, że Mieszko był już dorosły...)
Zabawnie było, gdy pomyliła moje nazwisko i przez pewien czas myślała że jestem jego nosicielem w przekręconej wersji (a przekręciła je dość poważnie), a podobni byliśmy tylko w nieumiejętności molestowania tych cyferek, tak żeby je przerobić na właściwe
Fragment mojego LO pochodzi z XIV wieku, można tam pięknie walnąć głową w mur nad drzwiami albo zlecieć ze schodówButelka pisze:Jeśli chodzi o szkołę to moje ZSO3 jest takie przedwojenne.
Ja chodzę do typowo komunistycznej szkoły zbudowanej z "elementów masowej produkcji".
Specjalnie nie jest zadbana, ale jedyną drażniącą mnie rzeczą jest towarzystwo.
Same dresy i 0 kultury.
Plują po ścianach, cały czas słychać "łacinę", toalety służą jako palarnie.
Nie umiem się w takich warunkach odnaleźć.
Teraz jestem już nie człowiekiem, ale numerem 18 w dzienniku.
W poprzedniej szkole klasa liczyła tylko 13 osób, a teraz jest 27 z których są albo neutralni albo wrogowie.
Nie ma z kim pogadać, bo nie mam śmiałości się do kogokolwiek odezwać, bo wiem, że i tak akceptacji mojej osoby nie otrzymam.
Jestem już przyzwyczajony do samotności i chyba już tak zostanie.
Specjalnie nie jest zadbana, ale jedyną drażniącą mnie rzeczą jest towarzystwo.
Same dresy i 0 kultury.
Plują po ścianach, cały czas słychać "łacinę", toalety służą jako palarnie.
Nie umiem się w takich warunkach odnaleźć.
Teraz jestem już nie człowiekiem, ale numerem 18 w dzienniku.
W poprzedniej szkole klasa liczyła tylko 13 osób, a teraz jest 27 z których są albo neutralni albo wrogowie.
Nie ma z kim pogadać, bo nie mam śmiałości się do kogokolwiek odezwać, bo wiem, że i tak akceptacji mojej osoby nie otrzymam.
Jestem już przyzwyczajony do samotności i chyba już tak zostanie.
Moja Samochodówka to też relikt poprzedniej epoki. Bunkier, cholera. Grube ściany, wszystko otoczone drzewami... Przy szkole warsztaty (od obróbki ręcznej po stacje obsługi) i tor kartingowy (jeden z najtrudniejszych torów do driftu w Polsce ). Ogólnie fajnie, spoko ludzie (800 chłopa i 6 dziewczyn ;D) i nauczyciele (w większości)... ale nie polecam, jeżeli ktoś jest nogą z przedmiotów innych niż humanistyczne i jest leniem. ;P
Ja w tamtym roku miałem 39 osób w klasie, dziś jest 38. A szkoła - co do poziomu jest dobrze. Zdawalność matury większa niż średnia w naszym kraju, więc jest OK. Do tego różne kursy, za które płaci Unia (ECDL, Microsoft, Linux, językowe, e-portfolio i jakieś jeszcze, ale już nie wiem jakie). Ale nie dość że basen szkolny nie widział remontu od 30 lat chyba, śmierdzi tam chlorem, kiedyś na dnie jakiś piasek leżał, woda często brudna to jeszcze czasem w sali lekcyjnej, gdzie mamy zajęcia tak śmierdzi z kanalizacji (gdzieś tam jest jakiś właz czy coś) że nie da się wytrzymać. Podania nic nie dają - poza mętnymi wymówkami. Jako że jesteśmy klasą maturalną to "nasza" sala w przyszłym roku szkolnym będzie biblioteką więc pewnie remont odłożyli "na później" .
Pod koniec gimnazjum w mojej klasie pluli po innych ludziach, jak im się nudziłomaciejka250 pisze:Plują po ścianach
Tak bywa nawet w dobrych szkołachmaciejka250 pisze:toalety służą jako palarnie
To był jakiś lepszy prywaciarzmaciejka250 pisze:W poprzedniej szkole klasa liczyła tylko 13 osób
To na pewno nie jest właściwe podejście, uwierz mi. Przeczekanie to też taki sobie pomysł.maciejka250 pisze:Nie ma z kim pogadać, bo nie mam śmiałości się do kogokolwiek odezwać, bo wiem, że i tak akceptacji mojej osoby nie otrzymam.
Jestem już przyzwyczajony do samotności i chyba już tak zostanie
¯aden prywaciarz.pmaster pisze:To był jakiś lepszy prywaciarz
ZSM czyli Zespół Szkół Muzycznych.
kurcze, szkoda, że zmieniłem szkołę, bo było tam tak cicho...
Każdy każdego znał, nie było praktycznie żadnego chamstwa, z kolegami się po szkole robiło wypady do lasu, z nauczycielami też układy były i do tej szkoły się aż chciało przychodzić.
To moje byłe liceum jest kształtu... połowy swastyki Nawet w którejś z sal mieliśmy model, który przekręcał się w połowie wysokości tworząc swastykę. Ogromna szkoła z czerwonej cegły, grube mury. Ale takie mury mają swoje zalety. W zimie wewnątrz było bardzo ciepło, a wiosną chłodno Ludzie też raczej w porządku, zresztą większości się nie znało. W końcu szkoła na ponad 1000 uczniów. Trudno byłoby znać każdego Jedyny minus, to że budynek leży prawie nad samą Odrą i np. w 1997 roku w czasie powodzi, był zalany.mrozard pisze:Moja Samochodówka to też relikt poprzedniej epoki. Bunkier, cholera. Grube ściany, wszystko otoczone drzewami...