Śmieszne [ i głupie] rzeczy usłyszane w KM
Linia minibusowa Ł
Przystanek Łaziska Górne Ratusz wspólny dla obydwu kierunków jazdy tego autobusu. Tablica za szybą włożona prawidłowo (Łaziska Śr. Plac Autobusowy)
Kierowca znany ze swojej ciętej riposty i tępienia moherów chcących pobawić się w taksówkę tekstami "Panie zatrzymaj mi się pan pod domem/przychodnią/sklepem/zakrętem/cmentarzem/kościołem"
Pasażer: Panie, gdzie pan teraz jedziesz ?
Kierowca: Na ku**wy.
Pasażer: A to jedź pan dalej bo myślałem, że na Bradę.
Przystanek Łaziska Górne Ratusz wspólny dla obydwu kierunków jazdy tego autobusu. Tablica za szybą włożona prawidłowo (Łaziska Śr. Plac Autobusowy)
Kierowca znany ze swojej ciętej riposty i tępienia moherów chcących pobawić się w taksówkę tekstami "Panie zatrzymaj mi się pan pod domem/przychodnią/sklepem/zakrętem/cmentarzem/kościołem"
Pasażer: Panie, gdzie pan teraz jedziesz ?
Kierowca: Na ku**wy.
Pasażer: A to jedź pan dalej bo myślałem, że na Bradę.
Mnie kiedyś rozśmieszyła pewna pani - czekała na autobus na warszawskim Ursynowie, tyle, że ten autobus musiał wtedy przejechać przez całe Śródmieście i Centrum by dojechać na wspomniany Ursynów.
No i podstawowe pytanie owej damy: "Czekam i czekam na autobus, czemu się Pan spóźnił ?!"
Kierowca grzecznie odpowiada: "Korki, proszę pani"
=> "No jak to, przecież ja tu stoję i żadnych korków nie ma. Co Pan mi tu opowiada !"
No i podstawowe pytanie owej damy: "Czekam i czekam na autobus, czemu się Pan spóźnił ?!"
Kierowca grzecznie odpowiada: "Korki, proszę pani"
=> "No jak to, przecież ja tu stoję i żadnych korków nie ma. Co Pan mi tu opowiada !"
Ja już nie raz spotkałem się z sytuacją kiedy to pasażerowie naskakują na kierowców o spóźnienia na jednym z pierwszych przystanków danego kółka, nie uwzględniając tego, że we wszystkich napotkanych przeze mnie przypadkach korki był takie, że właśnie zeżarły kierowcy całą przerwę i 15min kolejnego kółka...
W Warszawie spotkałem się z podobną sytuacją, gdzie pewien jegomość napisał do Gazety list pełen pretensji, iż mieszka blisko jednej ze stołecznych pętli. Wspomniany osobnik opisał bardzo dokładnie jak autobusy wyjeżdżają z pętli już opóźnione, co wzbudzało jego oburzenie
No, ale ostatnie zdanie jego listu było najciekawsze, ponieważ wg. tegoż pana "korki nie są wyjaśnieniem tego fenomenu, bo ja siedzę w oknie cały dzień i na mojej ulicy żadnych korków nie ma"
Ludzka krótkowzroczność jest naprawdę nieograniczona
No, ale ostatnie zdanie jego listu było najciekawsze, ponieważ wg. tegoż pana "korki nie są wyjaśnieniem tego fenomenu, bo ja siedzę w oknie cały dzień i na mojej ulicy żadnych korków nie ma"
Ludzka krótkowzroczność jest naprawdę nieograniczona
Mi się ostatnio śmiać chciało z pewnego jegomościa, który jechał tramwajem linii 10. No i tramwaj zatrzymuje się na przystanku, gość chciał wysiąść, podchodzi do drzwi, ale one się nie otwierają... Stał chwilę zdezorientowany, po czym wcisnął przycisk, drzwi się otworzyły i wysiadając oburzony mówi sam do siebie "no kur**a, przecież to nie jest przystanek na żądanie!"
Niektórzy niestety kompletnie nie łapią tej różnicy między tramwajową programacją drzwi, a autobusowym "stopem". Chociaż przyznam że jak się dużo jeździ tramwajami i wciska te przyciski, to potem jak się wsiądzie do autobusu to ręka sama, z przyzwyczajenia, wędruje do przycisku, dlatego potem biedni kierowcy mają kłopot, bo ludzie chcąc wysiąść wciskają te "stopy" przed każdym przystankiem...
Niektórzy niestety kompletnie nie łapią tej różnicy między tramwajową programacją drzwi, a autobusowym "stopem". Chociaż przyznam że jak się dużo jeździ tramwajami i wciska te przyciski, to potem jak się wsiądzie do autobusu to ręka sama, z przyzwyczajenia, wędruje do przycisku, dlatego potem biedni kierowcy mają kłopot, bo ludzie chcąc wysiąść wciskają te "stopy" przed każdym przystankiem...
Nie mów, ja jakiś czas temu jechałam z kolegą, no i kolega na pętli poszedł zmienić tablice bo przebierał się z 14 na 24. Ja zostałam w wagonie. I po chwili chciałam mu podać tablice z trasą. No i drzwi były zamknięte ale z włączoną programacją. No i otwieram sobie je przyciskiem i stanęłam w nich, na dolnym stopniu, a nie wiedziałam że kolega włączył "zamykanie po czasie". I po chwili jak w nich stałam to zaczęły się zamykać wpychając mnie do środka, aż się prawie wyłożyłam na tych schodkach
Dzisiaj przemierzając przegubowym Solarisem ulice stołecznego miasta natknąłem się na wycieczkę szkolną (dziwną samą w sobie, ale nieważne). Jako że autobus wyposażony był w wewnętrzne LCDeki, na których wyświetla się portret pamięciowy gwałciciela z Lasu Kabackiego, jeden z jej uczestników po zauważeniu go wyraźnie się ożywił, krzyknął „Pedofil!” i poinformował swoją opiekunkę o tym, że zauważył na wyświetlaczu pedofila. Dalej rozmowa toczyła się w tym stylu:
- To nie pedofil, tylko gwałciciel.
- A jaka jest różnica?
- Na gwałciciela ja mam uważać, na pedofila ty.
Potem stwierdził, że właśnie dlatego chce mieć pistolet, a gdy okazało się to niemożliwe — pałkę teleskopową.
Nie mogłem się powstrzymać, by się nie śmiać, na następnym przystanku autobus opuściłem.
I nie, to nie był mój ryj.
- To nie pedofil, tylko gwałciciel.
- A jaka jest różnica?
- Na gwałciciela ja mam uważać, na pedofila ty.
Potem stwierdził, że właśnie dlatego chce mieć pistolet, a gdy okazało się to niemożliwe — pałkę teleskopową.
Nie mogłem się powstrzymać, by się nie śmiać, na następnym przystanku autobus opuściłem.
I nie, to nie był mój ryj.
I to było Twoje szczęście. Bo nie wiem co by zrobiła z Tobą owa wycieczka szkolna, gdyby ktoś Cię rozpoznał z obrazka.pmaster pisze:I nie, to nie był mój ryj.
Swoją drogą ciekawy jestem jak długo jeszcze MW i MZA będą nas straszyć tą graficzną prezentacją facia. Bo sprawa jest już dosyć stara, a policja pewnie już dawno umorzyła sprawę z powodu "nie wykrycia sprawcy" tudzież "małej szkodliwości społecznej czynu"
PS. Pewien nerwowy jegomość postanowił zaatakować, moją koleżankę z firmy. Strzelił ją pięścią w twarz i próbował gwałcić. Było to w marcu br. Policja oczywiście nie znalazła sprawcy i umorzyła postępowanie - pomimo tego, że kobieta widziała tego kolesia kilka razy w swojej okolicy. Tak więc w tej sprawie to też kwestia czasu
-
- Posty: 457
- Rejestracja: 2011-06-02, 08:01
- Lokalizacja: Sosnowiec
Mistrzowska sytuacja jakiej byłem przed chwilą świadkiem w 55. Wszystko zaczęło się gdy wsiadłem na dworcu do SU15 (taborowego lepiej nie będę podawał ). Już na początku się zdziwiłem, gdyż z przednich głośników leciała przemowa jakiegoś gościa, a z tylnych najnowszy hit Miley Cyrus (zapowiadania przystanków nie było słychać w ogóle). Gdy autobus odjechał z przystanku Osiedle Naftowa Akacjowa, z silnika zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki (takie syczenie). Po chwili syczenie ustało, a kierowca zatrzymał się przy wyjeździe z parkingu zaraz obok mojego domu (co z tego że zastawił wyjazd i chcący wyjechać samochód ) i otworzył wszystkie drzwi. wszyscy pasażerowie wstali i zaczęli wysiadać z pojazdu, ale kierowca poinformował: Ja zaraz będę jechał dalej
Jakaś kobieta: A co się stało?
Kierowca: Nic, tylko sobie muszę picie kupić
Po czym spokojnym krokiem ruszył do sklepu monopolowego, słynącego głównie z alkoholowych libacji i częstych odwiedzin policji.
Mi nie przeszkadza żeby częściej kierowcy urządzali postoje pod moim domem
Jakaś kobieta: A co się stało?
Kierowca: Nic, tylko sobie muszę picie kupić
Po czym spokojnym krokiem ruszył do sklepu monopolowego, słynącego głównie z alkoholowych libacji i częstych odwiedzin policji.
Mi nie przeszkadza żeby częściej kierowcy urządzali postoje pod moim domem
Swoją drogą, to pewnie nie jedna przyjaciółka Ojca Dyrektora może dostać zawału słysząc od kierowcy "idę sobie kupić picie"... po czym pan kieruje się do sklepu monopolowego
...Ach bym zapomniał. Andrzejki, łoooo to będzie impreza
A propo. W latach 70-tych, gdy mieszkałem na Dolnym Mokotowie, miałem takich fajnych sąsiadów - gdzie mąż pracował jako kierowca autobusów w stołecznym MZK (jeszcze wtedy). I pamiętam, że jego Berliet PR100 zawsze się psuł na ul. Spacerowej, albo Belwederskiej - czyli dokładnie pod jego blokiem
Nikt w MZK nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu. Nawet mechanicy
...Ach bym zapomniał. Andrzejki, łoooo to będzie impreza
A propo. W latach 70-tych, gdy mieszkałem na Dolnym Mokotowie, miałem takich fajnych sąsiadów - gdzie mąż pracował jako kierowca autobusów w stołecznym MZK (jeszcze wtedy). I pamiętam, że jego Berliet PR100 zawsze się psuł na ul. Spacerowej, albo Belwederskiej - czyli dokładnie pod jego blokiem
Nikt w MZK nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu. Nawet mechanicy
-
- Posty: 457
- Rejestracja: 2011-06-02, 08:01
- Lokalizacja: Sosnowiec
-
- Posty: 457
- Rejestracja: 2011-06-02, 08:01
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Śmieszne [ i głupie] rzeczy usłyszane w KM
Jako, że wczoraj cały dzień jeździłem tramwajami z górnikami, to odkopuję temat. Zasłyszane w tramwaju... na Górnym Śląsku
Wnuczek mówi do babci
- Babciu weź parasol, będzie burza
- Eee, to znów od Sosnowca idzie
- A skąd wiesz ?
- Bo autobusy czyste przyjechoły
A poniższą historię widziałem na własne oczy.
Jechałałem już prawie pustą 17-stką na Hebzie, gdy na przystanku Lipiny Targowisko wszedł młody 20 letni obywatel. Był trzeźwy, ale widać, że takim niepewnym krokiem podszedł do kabiny motorniczego i stuka
Pani motornicza - Chce Pan kupić bilet ?
- Jo, do Rudy Ślonskiej prosza ?
- ależ proszę Pana ja kończę na Hebziu
I tu facet się zaciął, stał z wyciągniętą ręką (w której zresztą trzymał odliczoną kwotę) i kompletnie nie wiedział, co ma zrobić. Na jego szczęście w wagonie siedział jakiś człowiek i zaczął mu dokładnie opisywać - w co ma się na Hebziu przesiąść by dotrzeć do Rudy.
A on dalej stoi, przy kabinie z wyciągnięta ręką, aż w końcu motornicza go pyta - to w końcu chce Pan kupić ten bilet ?
- a nie to ja dziekuja... i pojechał na Hebzie na gapę
Pewnie w tym autobusie (chyba przesiadł się do 255) też biletu nie kupił
Wnuczek mówi do babci
- Babciu weź parasol, będzie burza
- Eee, to znów od Sosnowca idzie
- A skąd wiesz ?
- Bo autobusy czyste przyjechoły
A poniższą historię widziałem na własne oczy.
Jechałałem już prawie pustą 17-stką na Hebzie, gdy na przystanku Lipiny Targowisko wszedł młody 20 letni obywatel. Był trzeźwy, ale widać, że takim niepewnym krokiem podszedł do kabiny motorniczego i stuka
Pani motornicza - Chce Pan kupić bilet ?
- Jo, do Rudy Ślonskiej prosza ?
- ależ proszę Pana ja kończę na Hebziu
I tu facet się zaciął, stał z wyciągniętą ręką (w której zresztą trzymał odliczoną kwotę) i kompletnie nie wiedział, co ma zrobić. Na jego szczęście w wagonie siedział jakiś człowiek i zaczął mu dokładnie opisywać - w co ma się na Hebziu przesiąść by dotrzeć do Rudy.
A on dalej stoi, przy kabinie z wyciągnięta ręką, aż w końcu motornicza go pyta - to w końcu chce Pan kupić ten bilet ?
- a nie to ja dziekuja... i pojechał na Hebzie na gapę
Pewnie w tym autobusie (chyba przesiadł się do 255) też biletu nie kupił
Re: Śmieszne [ i głupie] rzeczy usłyszane w KM
Stwierdził, że za takie słabe połączenie to nie będzie płacić.